sobota, 7 sierpnia 2010

Zdrastwujtie!

W ferworze radości z przystąpienia do rosyjskiego wyzwania zapomniałam się przywitać, co też nadrabiam i niniejszy potwierdzam swój udział. Witajcie :-)
Od pewnego czasu unikałam udziału w czytelniczych wyzwaniach, bo jednak - jak by nie patrzeć - w pewien sposób ograniczały dobór lektur, a ja tego bardzo nie lubię. Co innego literatura rosyjska - ta od zawsze mnie fascynuje i kilka lat temu czytałam jej naprawdę sporo. Dość powiedzieć, że jednym z mych ulubionych pisarzy jest Lew Tołstoj, Bułhakowa przeczytałam wszystko co zostało przetłumaczone na język polski, a Fiodora D. szczerze nie cierpię. Do wyzwania zatem nie przystępuję, aby poznać klasyków - bo tych z gruntu znam. Swój udział traktuję jako pretekst do ponownego bliższego przyjrzenia się literaturze rosyjskiej, której czytanie niemalże zarzuciłam ostatnimi czasy nad czym ubolewam i... dotąd na ubolewaniu się kończyło, bo i tak miałam co innego do czytania.
Planów nie robię - to rzecz oczywista - będę brać to co mi wpadnie w ręce ze szczególnym uwzględnieniem własnych zbiorów. Tylko jedno jest pewne - jako pierwsza pojawi się recenzja ostatniej powieści Wiktora Pielewina, bo właśnie skończyłam ją czytać i... zdradzę na razie tyle, że warto było przystąpić do wyzwania, aby w końcu ją przeczytać :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz