wtorek, 30 listopada 2010

"Maszeńka" - Vladimir Nabokov

   Szukając książki Nabokova na bibliotecznej półce z literaturą rosyjską nie znalazłam jej tam; okazało się bowiem, iż autora klasyfikuje się jako twórcę angielskiego. Bo Nabokov to istny kosmopolita i "obywatel świata" (urodził się w Petersburgu, w wieku 2o lat wyemigrował do Anglii, pomieszkiwał w Niemczech, Francji i USA, aby dokonać swego żywota w Szwajcarii). I mimo, że autor spędził niemal cał swoje życie poza Rosja właśnie, a akcja "Maszeńki" rozgrywa sie w Niemczech, jest ona określana mianem najbardziej rosyjskiej powieści Nabokova.





















   Akcja "Maszeńki' rozgrywa się w Berlinie, w pensjonacie dla rosyjskich emigrantów. W sześciu pokojach, po obu stronach korytarza, mieszkają takie indywidualnosci jak stary poeta rosyjski Podtiagin; Klara egzaltowana panna, Ałfierow, baletowi tancerze Kolin i Gornocwietow i wreszcie nasz główny bohater, Ganin. 
   Na dalszy ciąg recenzji serdecznie zapraszam do mnie.

niedziela, 28 listopada 2010

Czas się w końcu przywitać :)

Witam,
aż wstyd przyznać, że jeszcze nie napisałam rozeznania, a tym bardziej nie brałam się za nic w ramach wyzwania. Ale obiecuję, że to się zmieni ;)

Jeśli chodzi o moje dotychczasowe spotkania z literaturą rosyjską to ograniczają się do jednej pozycji- Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa. Cóż, skromnie :P

Nie chcę snuć jakichś ścisłych planów. Lubię być swobodna, dlatego ograniczę się do podania żelaznej trójki autorów, z których twórczością chciałabym się zapoznać:
Fiodor Dostojewski
Aleksander Sołżenicyn
Lew Tołstoj


Pozdrawiam wszystkich uczestników wyzwania :)

sobota, 27 listopada 2010

"Boska trucizna" Anton Cziż

Z literaturą rosyjską nie miałam jak dotąd wielkiej styczności. Spotkałam się z nią jedynie jeszcze w szkole, za sprawą lektur. Ucieszyłam się więc, gdy usłyszałam o wyzwaniu literackim Rosja w literaturze, bo bardzo chcę poszerzyć moją znajomość lektur pochodzących z tego kraju.

Ciąg dalszy recenzji- tutaj

piątek, 26 listopada 2010

"Doktor Żywago" Borys Pasternak


Są historie, które się chyba nigdy nie znudzą. Dla mnie jedną z nich jest „Doktor Żywago”. Widziałam wcześniej dwie ekranizacje (starszą z Omarem Sharifem i Julie Christie naprawdę niedawno), a teraz przeczytałam książkę. I za każdym razem losy Jurija Żywago tak samo mnie porywały i wzruszały. Z wielką chęcią i ciekawością brnęłam przez to opasłe tomisko, liczące sobie ponad siedemset stron, a mojego zapału wcale nie ostudzał fakt, że wiedziałam, co będzie dalej. A jednak myślę, że żaden film nie da rady w pełni oddać charakteru tej epickiej powieści. Burzliwe losy bohaterów zajmują już aż nadto czasu ekranowego, więc tak ważna w „Doktorze Żywago” rosyjska historia, pewnie z konieczności, zostaje gdzieś z tyłu.

Ciąg dalszy tutaj.

środa, 24 listopada 2010

Drzazga: Opowieść o Niej i o Niej

Władimir Zazubrin
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2008

Zazubrin napisał Drzazgę już w 1923 roku, ale rewolucyjna czujność jego kolegów z redakcji „Sibirskich Ogni” zapobiegła opublikowaniu jej wtedy przez miesięcznik. I tak wycofane z publikacji opowiadanie ukazało się po raz pierwszy dopiero w 1989 roku.
Drzazga to opowiadanie o młodym inteligencie, przewodniczącym Czeki, Andrieju Srubowie. Wierny rewolucji Srubow bez wahania zwalcza wrogów, dla Niej podpisuje wyroki śmierci, dla Niej stoi na czele oddziału dokonującego masowych egzekucji, a gdy potrzeba - sam bez wahania strzela skazańcowi w potylicę.
Więcej o treści opowiadania na moim blogu.
W posłowiu tłumacz Henryk Chłystowski napisał, że za przyczyną odnalezienia po kilkudziesięciu latach Drzazgi literatura rosyjska odzyskała kolejnego wielkiego pisarza. Nie wiem, czy na aż takie zachwyty zasłużył Zazubrin, Drzazga nie jest bowiem jedynym utworem w jego dorobku literackim, a inne, choć opublikowane jeszcze za życia autora, nie postawiły go w szeregu wielkich pisarzy XX wieku. Niewątpliwie jednak opowiadanie ma swoje walory, w tym jako „jedyny w literaturze radzieckiej tak szczegółowy, przejmujący (...) opis „techniki pracy” czekistów”1. I choćby dla tej wiedzy, jak wyglądała codzienność Czeki, warto sięgnąć po opowiadanie Zazubrina.
1s. 138.

wtorek, 23 listopada 2010

Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakow

Książka ta nie jest moją obowiązkową lekturą szkolną, przeczytałam ją w ramach osobistych ambicji związanych m.in. z zdawaniem rozszerzonego języka polskiego na maturze oraz wyzwaniem rosyjskim. Na biblionetce zajmuje I miejsce, jeśli chodzi o popularność i średnią ocen 5,28. Gdziekolwiek o niej nie piszę, wszyscy ją zachwalają. A ja się pytam dlaczego? Gdzie jest ten mistrzowski kunszt, którego nie zauważyłam, nie doceniłam?
To było moje drugie podejście, pierwsze nastąpiło jakieś 6-7 lat temu, kiedy byłam w podstawówce i z racji wieku można zrozumieć, że przerwałam lekturę. Obecnie byłam bliska drugiego poddania się, bo mnie żadne fantazyjne postacie ani nie wzruszały ani nie śmieszyły. W ogóle żadnych uczuć nie wzbudzały poza ziewaniem i znużeniem. Upiornie się męczyłam przez I część, druga mnie już bardziej zaintrygowała, a raczej mniej nudziła. Małgorzata swymi słabościami i pragnieniami urozmaicała fabułę. W sumie jedyny fragment, który mu się spodobał to te zdanie:
Niewiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
Bardzo szczere i spostrzegawcze. Ja się usprawiedliwiam tym, że jeśli ktoś regularnie sypia w moim łóżku, to chyba mam prawo do niego mówić per "ty".
Reasumując naprawdę chciałabym, aby Ci, którzy są tą książką zachwyceni napisali dlaczego? Może ja czegoś nie zauważyłam, coś pominęłam. Oświećcie mnie!

poniedziałek, 22 listopada 2010

"Głuptaska" Swietłany Wasilenko


Książka przezroczysta jak szklany lampion zawieszony między niebem i ziemią, przyziemnością a marzeniem, wierzeniem a oschłością, baśnią a szarzyzną ma w sobie coś z surrealizmu przenikającego się ze światem realnym. Czasami jest jak wędrówka zmaterializowanej duszy, która wydostała się z cielesnej powłoki w czasie snu. To też książka o człowieczeństwie, którego najwyższą formą jest świętość, choć nie zawsze uznana instytucjonalnie. (...)

Ciąg dalszy w Niecodzienniku Literackim.

niedziela, 21 listopada 2010

Arkady Gajdar "Timur i jego drużyna"

Moja druga lektura w ramach wyzwania również nie jest pozycją ambitną, nie mniej sprawiła mi sporo przyjemności i pozwoliła na chwilę wrócić pamięcią do lat szczenięcych.
Dwie siostry, osiemnastoletnia Olga i pięć lat młodsza Żenia przyjeżdżają do małej miejscowości letniskowej na wakacje. Jest lato, trwa wojna. Ich ojciec, pułkownik Aleksandrow, dowodzi na froncie jednym z pułków Armii Czerwonej. Żenia, która zaraz po przyjeździe pakuje się w niewielkie kłopoty, poznaje Timura, który pomaga jej załatwić wszystkie sprawy, które Żenia zawaliła i wtajemnicza ją w działania swojej drużyny. Okazuje się, że Timur jest przywódcą sporej grupy miejscowej młodzieży, która potajemnie pomaga rodzinom mężczyzn oddelegowanych na front. Na furtce każdego domostwa, którym się opiekują jest namalowana czerwona gwiazda – symbol drużyny. Kiedy nikt nie widzi chłopcy (dziewcząt jest tam niewiele) układają drwa na podwórkach, nalewają do beczek, wiader itp. wodę ze studni, zawieszają na drzewie własnoręcznie wykonaną huśtawkę dla dziecka czy kładą na parapecie bukiet polnych kwiatów – drobne gesty, które mają wywołać uśmiech na twarzach kobiet, zatroskanych o los swych mężów na wojnie. Walczą także z bandą Kwakina – łobuzami okradającymi nocą okoliczne sady. Jest i wątek młodzieńczej miłości oraz elementy humorystyczne w postaci uciekającej kozy ;-)
Na Biblionetce przeczytałam ciekawy artykuł miłośnika historii, pana ukrywającego się pod nickiem askol02, w którym to – przytaczając sporo przykładów – wysuwa tezę, jakoby „Timur i jego drużyna” była książką antypolską. Przeczytałam tę opinię z dużym zainteresowaniem ale nie będę ukrywać, że stosunki polsko-royjskie nigdy mnie nie interesowały, więc nie zamierzam ani tej tezy potwierdzać ani jej zaprzeczać. Zresztą wydaje mi się, że docelowy odbiorca tej powieści czyli młodzież w wieku 11-14 lat (na moim egzemplarzu widnieje znaczek mówiący, że to lektura dla 5. klasy szkoły podstawowej) i tak tych ukrytych antypolskich kontekstów nie wyłapie, bo zwyczajnie brak mu odpowiedniej wiedzy. Ba! Przecież nawet ja, osoba niemal trzydziestoletnia, nie była w stanie dostrzec antypolskiego charakteru tej książki a co dopiero nastolatek! Dla mnie była to opowieść przede wszystkim o wzorowej rosyjskiej młodzieży, z której czytelnik powinien brać przykład, opowieść pełna patriotyzmu i postaw godnych naśladowania.
A przede wszystkim była to lektura, która pozwoliła mi cofnąć się o blisko 15 lat wstecz, do okresu, kiedy to razem z innymi dziećmi z podwórka tworzyliśmy swoje drużyny z odpowiednimi stanowiskami, porządkami, sygnałami itp. i ‘patrolowaliśmy’ osiedle. ;-) Dzisiejsza młodzież już się tak nie bawi.
Na koniec warto przytoczyć kilka faktów z życia samego autora. Arkady Gajdar zna działania wojenne z własnego doświadczenia, gdyż w 1918r. wstąpił na ochotnika do Armii Czerwonej i już w wieku 16 lat, w czasie wojny domowej w Rosji, został dowódcą pułku. Pod koniec lat 80. XX wieku wyszły na jaw niechlubne fakty z czasów służby wojskowej Gajdara. Miał się on jakoby dopuścić wielu zbrodni, w tym masowych rozstrzeliwań kobiet i dzieci. Zginął w walce w 1941r. Został pochowany w Kaniowie, gdzie mieści się jego pomnik (swoją drogą szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo podczas mojej niedawnej podróży po Ukrainie zwiedzałam również i Kaniów, który jednak słynie przede wszystkim z muzeum Tarasa Szewczenki).
Recenzję tę można przeczytać także na moim blogu Zacisze Literackie

czwartek, 18 listopada 2010

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz















Poszłam na wojnę taka mała, że przez ten czas trochę urosłam.*1
Książka, która wstrząsa, chwyta za gardło i nie puszcza do ostatniej strony, pełna pasji, okrucieństwa, tragedii, obowiązku i oddania. Oddania bezgranicznego, wręcz bezmyślnego, ślepego, wyuczonego jak odruch Pawłowa - oddania ojczyźnie. Autorka, często porównywana do Oriany Fallaci, opisała w formie zbioru reportaży wojnę. Wojnę widzianą oczyma kobiet, rosyjskich, białoruskich, ukraińskich. Mężatek, matek, panienek z kokardami we włosach. Sanitariuszek, lotniczek, zwiadowczyń, czołgistek, snajperek, kobiet walczących na pierwszej linii i pracujących na tyłach, w zaopatrzeniu. O bolesnych rozstaniach, barbarzyńskich warunkach polowych, braku higieny, brudnej bieliźnie i wszach, wojennych miłościach, śmierci i oceanach krwi, śpiewie i ozdabianiu bagnetów kwiatami. Książka długo czekała na ujrzenie światła dziennego, leżąc na redakcyjnej półce. Autorka walczyła z cenzurą, oskarżana była o prymitywny naturalizm, brud wojny a przede wszystkim dyskredytację i podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej.

Zapraszam na blog

wtorek, 16 listopada 2010

"Fatalne jaja". Michaił Bułhakow








Ta mikropowieść zawiera w sobie tak potężny ładunek emocji, mistrzowskiej ironii, totalnego absurdu i bezgranicznej ludzkiej głupoty, że nie sposób się od niej oderwać. I nie jest to wbrew pozorom lekkostrawna pozycja. Chociaż pozostanie lekko w cieniu "Mistrza i Małgorzaty" - brak choćby cienia kota;), pozostaje na długo w pamięci. Spędziła sen nie jednemu krytykowi, wystarczy przytoczyć kilka z wypowiedzi: " jest to pamflet, historia o tym, w jaki sposób dobry pomysł może spowodować rzeczy okropne, jeśli do jego realizacji zabierze się człowiek odważny, ale ciemny i bez wyobraźni" czy ""Fatalne jaja" to koniec drogi twórczej Bułhakowa". Albo pozwoli się na wciągnięcie bez reszty w ten zwariowany świat radzieckiej rzeczywistości albo znienawidzi, porwie książkę i spali.

Zapraszam na blog

poniedziałek, 15 listopada 2010

"Martwe dusze" Gogola

Martwe dusze Gogola wydane w 1842 roku zapoczątkowały marsz powieści rosyjskiej ku uznaniu w literaturze światowej. Zaplanowane na wielką panoramę społeczeństwa rosyjskiego I połowy XIX wieku pojawiły się na rynku czytelniczym w postaci pierwszego tomu, a dalsze, wielokrotnie niszczone przez niezadowolonego i przeżywającego kryzys twórczy autora, nie były przekazane wydawcy, bo autor je niszczył. W zasadę liczenia co piętnaście lat zamożności właściciela ziemskiego poprzez stan posiadania chłopów pańszczyźnianych, czyli dusz, wpisany jest prosty zamysł niezamożnego Cziczikowa, by nabyć martwe dusze, dalej figurujące w rejestrach panów, i uzyskać status zamożnego. Taki człowiek przecież budzi powszechny szacunek i zyskuje zaufanie bankierów.(...)
Cziczikow u Koroboczki, il. Piotr Sokołow
Ciąg dalszy w Niecodzienniku Literackim.

czwartek, 11 listopada 2010

Pismo Leonarda, Dina Rubina

Muza SA, 2010
Liczba stron: 464
Czasem podczas naprawdę pasjonującej lektury dopada mnie pewna ambiwalencja doznań. Z jednej strony pragnę poznawać dalsze losy bohaterów, ciągnie mnie do książki przez cały dzień, ręce świerzbią, by przewracać kolejne strony, a oczy nie nadążają za naglącym je molem książkowym. Z drugiej strony, chciałabym być z czytaną historią jak najdłużej, ogrzewać się w jej cieple, chłonąć ją i delektować się każdym słowem. Z paniką więc patrzę na ubywający w prawej ręce plik kartek. Rozpacz mnie ogarnia kiedy jest ich już tylko kilka i za chwilę nadejdzie czas rozstania z powieścią. Moje spotkanie z "Pismem Leonarda" miało właśnie taki burzliwy przebieg.
Historia niezwykłej dziewczynki, Anny, zwanej Niutą zaciekawiła mnie już od pierwszych stron. Niuta obdarzona została umiejętnością przewidywania zdarzeń i czytania w myślach. Oprócz tego dziecko ma niezwykły talent matematyczny, niespotykaną gibkość ciała oraz umiejętność pisania, tak zwanym, pismem Leonarda, które można odcyfrować tylko w odbiciu lustrzanym.

Zapraszam TUTAJ po całość recenzji.

Boris Akunin - Gambit turecki


Wydawnictwo: Świat Książki, 2003
Pierwsze wydanie: 1998
Liczba stron: 199
Tłumacz: Jerzy Czech

Ocena: 4,5/6

Akunin zaskakuje odważnym i dość nietypowym posunięciem jak na autora kryminałów. Polega to na tym, że nie przywiązuje się do raz zastosowanego pomysłu. Część pierwsza przygód radcy tytularnego Fandorina była napisana z jego punktu widzenia, wszystkie zdarzenia były opisywane czytelnikowi w kolejności, wiedzieliśmy dokładnie tyle, co on. Natomiast druga część ma innego głównego bohatera: Warię Andriejówną, młodą kobietę o nowoczesnych poglądach. To dobra dziewczyna, ale jednocześnie próżna, niestała i niespecjalnie spostrzegawcza. Oczywiście, poznaje naszego Erasta. Akcja dzieje się w czasie wojny rosyjsko - tureckiej 1877 - 1878, tym razem Erast musi znaleźć szpiega, przez którego wojny długo nie można skończyć.

Całość u mnie --> Mikropolis

"Spadkobierca Zakonu, księga 1, tom 1" Siergiej Sadow

wydawnictwo: Fabryka Słów
stron: 336
język oryginału: rosyjski
ocena ogólna: 5/6
ocena wciągnięcia: 5/6

Któż nie chciałby być taką Alicją i wpaść do zaczarowanego miejsca, gdzie pewne rzeczy nie dzieją się przypadkiem? Pewnie wielu z nas, ale nie Jegor, trzynastolatek, który pewnego dnia znajduje wyjątkowy Klucz otwierający przejście między dwoma światami. Światem magii i techniki.

Chłopak ten jest zupełnie obojętny na magię. Kiedy swoim nieprzemyślanym wyczynem zatrzymuje klucz i przechodzi do innego świata musi nauczyć się pewnych rzeczy, aby wyruszyć w podróż mającą na celu ocalenie obu miejsc. W zależności od powodzenia jego misji ważą się losy obydwu krain.

Więcej u mnie na blogu.

"Patologie" - Zachar Prilepin

    Grozny, miasto jakich wiele. Jednak dla grupki rosyjskich żołnierzy oddelegowanych na wojnę rosyjsko -czeczeńską będzie ono już zawsze wzbudzać złowieszcze skojarzenia. Tam walczyli o przeżycie, o każdą sekundę, każdy oddech, każde uderzenie serca. Tam stracili wszystko co mieli, łącznie ze swoim człowieczeństwem; tam poznali smutną prawdę o ludziach i o sobie samych.
 
   Zachar Prilepin urodził się w 1975 roku, mieszka w Niżnym Nowogrodzie. Jest filiologiem, pisarzem i dziennikarzem. Służył jako kapitan OMON-u na wojnach w Czeczenii w 1996 i 1999 roku.  W "Patologiach" ujmuje on swe autentyczne doświadczenia w ramy literackości, chcąc przy tym pozostać wiernym ich brutalności i drastyczności. Nie sili się na dopisywanie tej historii sztucznych idei, nie ozdabia rosyjsko-czeczeńskiej wojny przekłamanym patosem. Od chwili znalezienia się w wrogim mieście, gdzie każdy mieszkaniec najchętniej udusiłby przybyszów gołymi rękami, życie młodych chłopaków biegło w myśl paraleli: żyjesz, by zabijać; zabijasz by przeżyć. Codziennie musieli ryzykować życie wykonując rozkazy - a to rozbrajanie rebeliantów, kiedy indziej byli posyłani po konkretnych, niebezpiecznych dla Rosjan, ludzi. W końcu tracą w tym wszystkim głowę, dają się ponieść duchowi wojny, rodzi się w nich nieposkromiona agresja, szał, morderczy amok, pozwalający na zabicie człowieka gołymi rękami, uduszenie go i podarcie jego twarzy. 
Na całość recenzji zapraszam do mnie: Kartek szelest

niedziela, 7 listopada 2010

Moje małe kroczki w rosyjskiej literaturze ;)

Wstyd się przyznać ale nie przeczytałam do tej pory zbyt dużej ilości książek z literatury rosyjskiej mimo, że słyszałam o niej wiele dobrego.

Przeczytałam :
1. Wampir z przypadku - Basztowa Ksenia
2. Słodka jak krew - Petra Neomiller
3. Profesjonalny Zwierzołak - Andriej Bielanin i Galina Czernaja

Chciałabym przeczytać :
1. Mistrz i Małgorzata - Michaił Bułhakow
2. Coś Aleksandra Puszkina ( mam świetną panią od rosyjskiego, która na pewno coś mi pożyczy ze swoich zbiorów ;))
3.Tajny wywiad cara Grocha - Andriej Bielanin
4. Moja żona wiedźma - Andriej Bielanin
5. Tołstoja - Anne Karenina i Wojna i pokój

I wszystko co mi w ręce wpadnie ;)

Przywitanie

Może trochę późno, ale lepiej późno, niż wcale. A więc dołączam do wyzwania Rosja w literaturze.
Moje dotychczasowe obcowanie z literaturą rosyjską jest więcej, niż marne. Miałam styczność tylko z kilkoma pozycjami, wśród nich znalazły się : "Mistrz i Małgorzata", "Zbrodnia i kara" i "Wojna i pokój". Wstyd aż się przyznawać, że to tak mało... Jednak dzięki temu wyzwaniu mam nadzieję lepiej poznać Rosję.
Nie mam konkretnej listy książek. W zasadzie jest tylko jedna pozycja, którą wiem, że chcę przeczytać: "Idiota" Fiodora Dostojewskiego. Reszta- w zależności od tego co mi wpadnie w ręce ;)

sobota, 6 listopada 2010

Boska trucizna - Anton Cziż

Boska trucizna Anona Cziża to moja pierwsza książka przeczytana w ramach wyzwania Rosja w literaturze, które zaczęło się już – aż mi się nie chce wierzyć – w lipcu. Całe szczęście, że trwa ono do kwietnia, bo w takim tempie daleko nie zajdę... Na szczęście książka mi się podobała, więc może mnie zmobilizuje do czytania większej ilości lektur pisarzy rosyjskich. Po recenzję zapraszam na mój blog.

Ryszard Kapuscinski "Imperium"

Jak zabrac sie do opisania ksiazki tak doskonalej, tak niezwyklej? Kapuscinski nazwyzszych lotow, taki, jakiego lubie go od samego poczatku do konca. Nie czuje sie na silach, by napisac cos od siebie, co nie byloby banalem w zmierzeniu z ta cudowna literatura, "magicznym dziennikarstwem", jak nazwal ja w poslowiu Adam Hochschild. Ksiazke czytalam powoli swiadomie, aby delektowac sie, jak najdluzej. Od deski do deski z przedmowa i poslowiem, aby bylo jak najwiecej...
Ciag dalszy na moim blogu, tutaj: Imperium

Mam pytanie!

Przeczytałam ostatnio Wiedźmę Opiekunkę Olgi Gromyko, ale ona jest chyba białorusinką... W związku z tym, czy też się liczy do wyzwania...? Bo wydawało mi się, że gdzieś mi tam mignęła...

Co wy na to?