Trzydzieści
sześć dni na Trakcie Kołymskim jesienią, kiedy trzeba się spieszyć, bo
zima utrudni przeprawę przez Ałdan przy końcu wyprawy, to trasa od
Magadanu do Jakucka (mapa w książce). Wspomnienie, iż to droga śladami
Warłama Szałamowa wydaje się też być oczywiste. Cel jednak, który obrał
sobie autor, jest zboczeniem z drogi historycznej, martyrologicznej, bo
wybrał odkrywanie dnia dzisiejszego. Kołymo, jak jesteś dzisiaj, w
pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku?
Reporter
nie udaje się w drogę w ciemno, wyprawę poprzedza skrupulatne
obliczanie kilometrów, studiowanie źródeł informacji, poszukiwanie
kontaktów, które są lub mogą być niezbędne w sytuacjach awaryjnych. W
program musi być wliczony element ryzyka i możliwość improwizacji,
otwarcie na to, co przyniesie Trakt przemierzany autostopem.
Pozorny
chłód relacji, może i nadmierna skrótowość w części odautorskiej,
notatnikowej, czy dziennikowej, jak chce tytuł, uzupełniają opowieści
reporterskie o spotkaniach z napotkanymi ludźmi, tymi, których chciał
spotkać (multimilioner Basanski i córka Jeżowa, jednego ze stalinowskich
katów) lub tymi bez których książka byłaby pozbawiona życia jak ów
widniejący na okładce Jura Sałatin. Ciąg dalszy na blogu.