środa, 24 października 2012

Dzienniki kołymskie

Trzydzieści sześć dni na Trakcie Kołymskim jesienią, kiedy trzeba się spieszyć, bo zima utrudni przeprawę przez Ałdan przy końcu wyprawy, to trasa od Magadanu do Jakucka (mapa w książce). Wspomnienie, iż to droga śladami Warłama Szałamowa wydaje się też być oczywiste. Cel jednak, który obrał sobie autor, jest zboczeniem z drogi historycznej, martyrologicznej, bo wybrał odkrywanie dnia dzisiejszego. Kołymo, jak jesteś dzisiaj, w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku?
Reporter nie udaje się w drogę w ciemno, wyprawę poprzedza skrupulatne obliczanie kilometrów, studiowanie źródeł informacji, poszukiwanie kontaktów, które są lub mogą być niezbędne w sytuacjach awaryjnych. W program musi być wliczony element ryzyka i możliwość improwizacji, otwarcie na to, co przyniesie Trakt przemierzany autostopem.
Pozorny chłód relacji, może i nadmierna skrótowość w części odautorskiej, notatnikowej, czy dziennikowej, jak chce tytuł, uzupełniają opowieści reporterskie o spotkaniach z napotkanymi ludźmi, tymi, których chciał spotkać (multimilioner Basanski i córka Jeżowa, jednego ze stalinowskich katów) lub tymi bez których książka byłaby pozbawiona życia jak ów widniejący na okładce Jura Sałatin. 
Ciąg dalszy na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz