poniedziałek, 31 stycznia 2011

Pelagia i czerwony kogut

Akunin-Pelagia-Kogut

Pelagia i czerwony kogut” całkowicie odbiega klimatem od dwóch pierwszych części serii pt. „Kryminał prowincjonalny”. W przeciwieństwie do „Pelagii i białego buldoga” oraz „Pelagii i Czarnego Mnicha” w trzeciej i ostatniej części przygód szalonej zakonnicy Pelagii dominuje nastrój zdecydowanie poważny, żeby nie powiedzieć smutny. Tematykę i zarazem główny nurt powieści, wokół których zbudowano fabułę powieści, stanowią kwestie związane z odmiennością, odstępstwami od normy, różnicami religijnymi, etnicznymi, moralnymi, etycznymi, seksualnymi i związaną z tymi zagadnieniami tolerancją.

Główny adwersarz tolerancyjnego i pobłażliwego władyki Mitrofaniusza, oberprokurator Najświętszego Synodu, Konstanty Pietrowicz Pobiedin prowadzi w Rosji politykę zgodną z maksymą „Cuius regio, eius religio”: Kościół państwowy to system, w którym władze uznają za prawdziwe jedno wyznanie, popierają wyłącznie jeden Kościół i opiekują się nim, mniej lub bardziej znacząco pomniejszając wpływy, prawa i pozycje innych kościołów — pouczał Konstanty Pietrowicz. — W przeciwnym razie państwo utraciłoby duchową łączność z narodem, którego przytłaczająca większość trwa przy prawosławiu. Państwo bez wiary nie jest niczym innym, jak niemożliwą do zrealizowania utopią, albowiem brak wiary to otwarta negacja państwa. Jakie zaufanie mogą mieć prawosławne masy do władzy, jeśli naród i władza wierzą na różne sposoby albo jeśli władza w ogóle nie wierzy?

Wskutek wymierzonych przeciwko innowiercom restrykcji wiele ludzi musi na zawsze opuścić Rosję, a wielonarodowy, wyznaniowy i kulturowy tygiel jest na prawdę bogaty w swojej różnorodności: „Żytomierski tłumek zdumiewał pstrokacizną. Obok Żydów, Rosjan i Ukraińców trafiali się tutaj i Polacy, i Niemcy, i Czesi, i raskolnicy, przy czym każdy ubierał się i zachowywał po swojemu, na obcoplemieńców patrzył z góry i nie chciał mieć z nimi żadnych kontaktów. (…) W Zawołżsku także mieszanina — i Tatarzy, i Baszkirowie, i Zytiacy, i Wotiacy, i Mordwini, i ciż Polacy. Jedni to prawosławni, drudzy są staroobrzędowcami, inni wyznają islam, jeszcze inni katolicyzm i wreszcie zdarzają się też poganie. I co, żyją wspólnie nie najgorzej, nikt nikogo za gardło nie chwyta.” W jednej z emigracyjnych podróży parowcem towarzystwa Nord uczestniczy wiejski kaznodzieja i mędrzec ludowy Manujła i zgromadzeni wokół niego wyznawcy zwani „Znajdami”. W podróży tej uczestniczy również siostra Pelagia i władyka Mitrofaniusz, powracający na Zawołże z wizyty u Pobiedina. Zostaje popełniona zbrodnia, po odkryciu której nie wiadomo kim i gdzie jest lub był kaznodzieja Manujła?

Śledztwo prowadzi wielka figura, członek Rady Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Sergiusz Siergiejewicz Dolinin, który przejeżdżając przez gubernię kazańską z ważną inspekcją dowiedział się o zbrodni. Oczywiście siostra Pelagia, a później i znany z dwóch pierwszych części Matwiej Bencjonowicz Berdyczowski również mają pełne ręce roboty przy rozwikłaniu mnożących się pytań i zagadek. Sprytnej zakonnicy grozi przy tym śmiertelne niebezpieczeństwo, a rozwiązanie zagadki leży daleko poza granicami Zawołża. Jej rozwiązanie jest tak kuriozalne, że nie jest możliwe do przewidzenia niemal do ostatnich stron powieści.

W tej powieści wątek kryminalny miesza się z ludowymi wierzeniami, Biblią, mistycyzmem, religią, zabobonami, mesjanizmem. Są w niej rozważania na temat różnych spojrzeń na wiarę, Boga, chrześcijaństwo, życie, stosunek do drugiego człowieka i siebie samego. W tekście powieści znajdują się prawdziwe perełki: „zwycięstwo nad innym człowiekiem zawsze jest klęską. Prawdziwa wiktoria jest wtedy, kiedy pokonasz samego siebie”, albo: „Oblicze dziecka to rzecz najprawdziwsza. Nigdy nie znika, ukrywa się jedynie pod zmarszczkami, bruzdami, brodą”. Poza tym, tak jak w dwóch poprzednich częściach przygód siostry Pelagii, Akunin nawiązuje do twórczości Dostojewskiego, czego wyraz daje już na początku, w zaczerpniętym z „Braci Karamazowmotto powieści.

Borys Akunin – „Pelagia i czerwony kogut”, przekład Henryk Chłystowski, Wydawnictwo Noir Sur Blanc, Warszawa 2004, ISBN 83-7392-078-1, ilość stron 418

Wpis także na stronie Moje lektury

Pelagia i Czarny Mnich

Akunin-Palagia-Mnich

Pelagia i Czarny Mnich” zaczyna się w miejscu zakończenia Pelagii i białego buldoga i zawiera wiele nawiązań do treści zawartej w pierwszej części z serii „Kryminał prowincjonalny”, wskazane jest więc czytanie tych książek w kolejności chronologicznej.

Tym razem miejscem akcji jest Ararat, a ściślej Nowy Ararat, czyli zarządzany przez Witalisa II monaster położony „na najdalszej północy naszej rozległej, ale słabo zaludnionej guberni. Tam, wśród wód Jeziora Modrego, dla swych rozmiarów podobniejszego do morza (lud tak je właśnie nazywa: Modre Morze), na porośniętych lasem wyspach, z dawien dawna chronili się przed ziemskim zgiełkiem i ludzką złością święci starcy.” Nieopodal monasteru znajdowała się Wyspa Rubieżna z położoną na niej Pustelnią Wasiliskową nazwaną tak od imienia pierwszego jej mieszkańca, świętego Wasiliska, który wiele setek lat temu osiadł na niej, aby odpokutować za grzechy doczesności i marności ziemskiego łez padołu. Za sprawą tegoż dawno nieżyjącego już Wasiliska, w Araracie zaczęły się dziać rzeczy tak dziwne i niezrozumiałe, że do akcji przystąpić musiał sam władyka Mitrofaniusz.

Ponieważ jego dostojność archijerej Mitrofaniusz nie mógł, z uwagi na poufny charakter misji, uczestniczyć w wyprawie do Nowego Araratu, posłał tam swojego młodego podopiecznego, zbuntowanego ateistę - Aloszkę Stiepanowicza Lentoczkina. Niestety wskutek nieprzewidzianych komplikacji w ślad za Aloszą podążają kolejno wiernopoddańczy, znani z Pelagii i białego buldoga świeccy współpracownicy Władyki: Matwiej Bencjonowicz Berdyczowski i Feliks Stanisławowicz Lagrange. Ale co tam chłopy, tutaj może zaradzić tylko kobieta, i oczywiście w habicie: „W kwestiach dotyczących niepojętych zjawisk i duchowego niepokoju mężczyźni są nazbyt prostolinijni – oświadczyła Pelagia (…). Mężczyzn nie interesuje nic, co wydaje im się nieważne, a w rzeczach nieważnych kryje się często to, co najistotniejsze. Gdzie trzeba coś zbudować, a jeszcze lepiej – zburzyć, tam mężczyźni nie mają sobie równych. Jeśli zaś trzeba okazać cierpliwość, zrozumienie, a może i współczucie, lepiej powierzyć sprawę kobiecie.” Do akcji przystępuje więc bystra, niepokorna i nieprzewidywalna siostra Pelagia.

Książka zawiera wartką akcję i tak jak w pierwszej części również sporo humoru, choć jest napisana w nieco bardziej mrocznym klimacie. Akunin dodał w niej jeszcze więcej barwnych i oryginalnych postaci, z doktorem Korowinem i jego specyficznymi pacjentami na czele. Z przymrużeniem oka przedstawił turystykę pielgrzymkową, przedstawiając powieściowe sanktuarium, jako świetnie zorganizowaną i zdyscyplinowaną maszynerię, w której czysty biznes turystyczno-dewocjonalny dominuje nad kwestiami religijno-mistycznymi. I choć Akunin trochę przesadził w ilości fałszywych tropów, a niektóre fragmenty powieści są zbyt naciągane (zwłaszcza te dotyczące psychiatrii), ale mimo wszystko jest to świetna literatura rozrywkowa z zaskakującym zakończeniem.

I jeszcze jedno, podtrzymuję to, co powiedziałem pisząc o Pelagii i białym buldogu, że Akunin sympatyzuje z Mistrzem Dostojewskim, którego „Biesy” oraz „Idiota”, a także postaci z tych powieści mają w kilku wątkach „Pelagii i Czarnego Mnicha” niebagatelne znaczenie.

Borys Akunin – „Pelagia i Czarny Mnich”, przekład Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2004, ISBN 83-7392-048-X, ilość stron 344.

Wpis znajduje się również na stronie Moje Lektury

czwartek, 27 stycznia 2011

"Przesyłka dla kameleona"

Kolejne spotkanie z Eulampią Romanową, detektywem amatorem, służy nie tylko wyjaśnieniu zagadkowej śmierci kobiet, które spotkały się w jednej z sal szpitalnych na chirurgii, lecz jest opowieścią o  losach przeciętnych ludzi. Wprawdzie główna bohaterka cyklu, bogata gosposia przy rodzinie Katii, która stała się jej przyjaciółką, czuje się zobowiązania do spełnienia obietnicy danej jednej z pacjentek a następnie odszukania spadkobiercy, lecz wkrótce coraz bardziej wciągające okazują się opowiadania wysłuchiwane przez Lampkę u kolejnych osób, które mają ją naprowadzić na ślad wspomnianego w testamencie Jegora. 
(...)
Ciąg dalszy w Niecodzienniku Literackim.

Dar - Vladimir Nabokov

Autor: Vladimir Nabokov
Tytuł: Dar
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2003
Stron: 488
Moja ocena: 4/6

Przystępując do wyzwania "Rosja w literaturze" miałam spore plany czytelnicze. Rzadko sięgam po książki pochodzące z tego rejonu świata. Zawsze chyba powieści te będą mi się kojarzyć z obowiązkowymi lekturami w szkole, a jak coś obowiązkowe to sami wiecie jak się czyta. Dlatego swoją ponowną przygodę z rosyjską literaturą postanowiłam sięgnąć po powieść, znaną i docenioną, uznawaną za jedną z najwybitniejszych powieści rosyjskich pisarzy.
Bohaterem Daru, jest Fiodor Konstantynowicz, młody pisarz - poeta, żyjący na emigracji w Berlinie. Akcja powieści rozpoczyna się pierwszego kwietnia 192... roku (celowa data nie została dokończona). Fiodor właśnie zmienił mieszkanie a jego pierwszy tomik wierszy osiągnął sukces. W powieści poruszane są jednocześnie 3 wątki. Po pierwsze życie pisarza, jego związek z ukochaną Ziną Mertz, oraz spotkania z przyjaciółmi i rozmowy na temat jego twórczości. Drugi wątek to moment pisania powieści biograficznej o ojcu, znanym podróżniku, badaczu motyli - Mikołaju Czernyszewskim. Trzecią część stanowi analiza i krytyka literatury rosyjskiej. Moje wrażenia po przeczytaniu powieści:
1. Książkę czytało mi się dość ciężko, nie bardzo odpowiadał mi język jakim była pisana,
2. Autor trochę skacze po tematyce i czasami nie wiadomo czy to co właśnie czytamy dzieje się naprawdę czy to tylko kolejne marzenie pisarza.
3.Ogólne wrażenie, dobre. Nie jest to łatwa lektura i wymaga dużego skupienia przy czytaniu.

Cieszę się, że udało mi się przeczytać Dar - Nabokova. Pewnie kiedyś jeszcze sięgnę dla porównania po inne powieści lub opowiadania tego autora.

Gieorgij Władimow, Wierny Rusłan

W dzisiejszych czasach książki opowiadające o losach więźniów sowieckich łagrów można znaleźć bez większego trudu, a takie nazwiska jak Herling Grudziński, Sołżenicyn czy Szałamow to klasyka gatunku. Jest w czym wybierać.
Powieść Władimowa właściwie nie ukazuje tego, co w łagrze się dzieje, bo rozpoczyna się w chwili jego likwidacji i uwolnienia więźniów. Odjeżdżają do domów lub szukają swgo miejsca gdzie indziej, strażnicy przechodzą na zasłużoną emeryturę i tylko obozowe psy zupełnie nie rozumieją, co się dzieje, czemu nie są nikomu potrzebne i co mają robić z tą swoją nieoczekiwaną wolnością. Niby odnajdują swoje miejsca, ale kiedy na peron przy ślepym torze przyjeżdża pociąg, wiozący pracowników nowego kombinatu, natychmiast podejmują Służbę, konwojując kolumnę przybyłych, w których widzą nowych więźniów. Historia ta ponoć wydarzyła się naprawdę.
W Posłowiu autorstwa Krystyny Pietrzyckiej Bohosiewicz możemy wyczytać, że Władimow jest uznawany za jednego z najwybitniejszych współczesnych prozaików rosyjskich, a "Rusłana" badacze literatury uważają za jedno z największych osiągnieć literatury. Jako czytelnik mogę powiedzieć, że to w pełni zasłużona opinia. Spojrzenie na sowiecki totalitaryzm przez "psią" perspektywę wyostrza ten obraz i nadaje mu niezwykłą siłę.

środa, 26 stycznia 2011

Moskwa - Pietuszki, Wieniedikt Jerofiejew

Czas nagrania: 3 godz. 15 min.

Przyznam się, że długo trzeba było mnie namawiać na wysłuchanie tego audiobooka. Wzbraniałam się nie dlatego, że nie chciałam poznać historii Wieniczki, lecz dlatego, że słuchanie audiobooków zazwyczaj mnie usypia. Tym razem nie było inaczej, zasnęłam kilka razy, a potem szukałam miejsca, które ostatnie przed drzemką zapadło w moją pamięć. Nie jest to wina interpretacji, ponieważ Roman Wilhelmi jest doskonały, a poemat w jego ustach nabiera życia.

Wieniczka, utożsamiany z autorem, to alkoholik - intelektualista. Jak w każdy piątek wybiera się w podróż pociągiem z Dworca Kurskiego w Moskwie do oddalonych o ponad 100 km Pietuszek, by tam odwiedzić swoją ukochaną oraz syna. Jedzie z walizeczką, w której oprócz prezentów dla bliskich ma cały arsenał alkoholi zakupiony za ostatnie pieniądze.

Ciąg dalszy na agaczyta

wtorek, 25 stycznia 2011

Boris Akunin, „Azazel”


Dziwię się samej sobie, że tak mnie uwiodły kryminały Akunina, bo to książeczki jak ptifurki do kawy – staroświeckie, zalotne i błahe. Do schrupania w dwóch kęsach. Niby nic – ale jakie smakowite!

„Azazel” to pierwszy tom cyklu o Eraście Fandorinie, młodym szlachetnym sierotce zesłanym przez okrutny los na margines swojej klasy, a dokładnie – na stanowisko rejestratora kolegialnego, urzędnika państwowego czternastego stopnia. Fandorin zatem, zgodnie z wymogiem chwili, przekłada papierki w moskiewskim urzędzie policyjnym i marzy o zajęciu bardziej odpowiadającym jego ambicjom.

Całość tutaj.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

"Zabójca mimo woli" Aleksandra Marinina


Pomimo tego, że tempo czytania ostatnimi miesiącami mi spadło, to w tajemniczy sposób na biurku uzbierał się pokaźny stosik książek przeczytanych, które niecierpliwie czekają na recenzję. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy wrażenia z kolejnych lektur nie zatrą w pamięci tego, co chciałabym napisać o poprzedniczkach. Z drugiej strony, jeśli jakaś książka nie oprze się miesięcznej próbie czasu, zapewne nie zasługuje na wielką uwagę.

Kryminał Aleksandry Marininej Zabójca mimo woli na pewno nie zalicza się do arcydzieł, ale jest całkiem przyzwoitym reprezentantem swego gatunku. Lubię cykl rosyjskiej autorki o Nastii Kamieńskiej, zapewne dlatego, że lubię bohaterkę, a jest to dla mnie jeden z podstawowych warunków sięgnięcia po kolejne tomy autora powieści kryminalnych. Bez wyrazistego bohatera nie ma serii.

Więcej na moim blogu

niedziela, 23 stycznia 2011

"Zapiski myśliwego"- Iwan Turgieniew


Turgieniew I.: Zapiski myśliwego
   
Po "Zapiski myśliwego" Iwana Turgieniewa sięgnęłam z ciekawości,  z chęci poznania rosyjskiej klasyki i także dlatego, że jeśli sobie coś obiecuję, to dotrzymuję słowa. Zanim przeczytałam, wiedziałam o Turgieniewie tylko tyle, że był, istniał i żył w XIX-wiecznej Rosji. Nie potrafiłam wymienić ani jednego tytułu jego książki. Zastanawiałam się, czy wytrwam do końca, bo opowiadania nie należą do mojego ulubionego literackiego gatunku. Zawsze za krótkie, często bez wyraźnego zakończenia, pozostaje mi po nich jakiś niedosyt.    
Przeczytałam. Dotrwałam do końca. I zachwyciłam się. Poezją języka, jego archaicznością, zwięzłością formy. Niczego w nich nie jest za dużo, ani też za mało. Zanurzyłam się w opisach przyrody, postaci oraz zwierząt. Przemierzałam wraz z tytułowym myśliwym rosyjskie wsie i dwory. 
Kilka słów o okolicznościach powstania "Zapisków": pracę nad cyklem 25 opowiadań Turgieniew rozpoczął w Rosji w 1846 r., ale kontynuował za granicą...
Na ciąg dalszy zapraszam na mojego bloga "Lectorium- nieskończoność czytania". 

"Dwanaście krzeseł" Jewgienij Pietrow, Ilja Ilf


Parę słów o autorach. Jewgienij Pietrow (właśc. Jewgienij Katajew) i Ilja Ilf (właśc. Jechiel-Lejb  Fajnzilberg 1897-1937) dzielą szpalty we wszystkich słownikach biograficznych. W świecie literatury nieczęsto zdarzają się tandemy, a jeszcze tak nierozłączne? Obaj autorzy przed swym „dwój-debiutem” w roku 1928, którym była właśnie powieść „Dwanaście krzeseł”, pisywali jedynie okazjonalnie do gazet, obaj odeszli na tyle młodo, że nie zdążyli opublikować nic znaczącego w pojedynkę: Ilf zmarł w roku 1937 (zważywszy datę roczną, natychmiast kojarzącą się z czystkami - dość nietuzinkowo, bo na gruźlicę), Pietrow zginął w 1942 w wypadku lotniczym, wracając z Kaukazu, gdzie służył jako korespondent wojenny. W pamięci czytelników polskich zapisali się jeszcze „Złotym cielęciem” (1931r.), rosyjskich – zbiorem opowiadań „1001 dni, czyli Nowa Szecherezada” (1929r.) i szkicami podróżnymi „Parterowa Ameryka” (1936r.)

Hipolit Matwiejewicz jest pracownikiem Urzędu Stanu Cywilnego, w dziale rejestracji zgonów i ślubów, w miasteczku N. Życie jego płynie monotonnie, codziennie wypija kubek gorącego mleka, które podaje mu teściowa  - Kławdia Iwanowa, wychodzi do pracy, idzie taką samą drogą, następnie po wypełnieniu swoich obowiązków wraca do domu, spotyka nawet tych samych ludzi. I tak codziennie. Codziennie, aż do dnia, w którym Kławdia Iwanowa wyznaje mu, na łożu śmierci, że  przed laty (w obawie przed konfiskatą) ukryła w  krzesłach klejnoty rodzinne. I w ten sposób nudne życie urzędnika radykalnie się zmienia. Wyrusza on w podróż na poszukiwanie owych dwunastu krzeseł... Poznaje przypadkowego człowieka, któremu musi zdradzić swoją tajemnicę. To właśnie Ostap Bender. Stał się on symbolem hochsztaplera, rozpoznawalnym do dziś na całym obszarze poradzieckim, a jego okrzyk bojowy „Lody ruszyły” – wszedł na długie lata do potocznego języka rosyjskiego. Przeżyją oni wiele perypetii, zanim trafią na ślad krzeseł... 

sobota, 22 stycznia 2011

Czarna lista - Aleksandra Marinina

 To moje pierwsze spotkanie z kryminałem w wykonaniu pisarki rosyjskiej. Uznaję je za wystarczająco udane, aby jeszcze raz spróbować (tym razem z Nastią Kamieńską w roli głównej), jednak bez rewelacji. Marinina jako prawnik i kryminolog ma ciekawe pomysły, jednak jej styl - jak na kryminał - jest w moim odczuciu zbyt ciężki - akcja się ciągnie dość długo. Niektóre relacje między bohaterami zostały opisane zbyt drobiazgowo, nawet jeśli nie mają znaczenia dla sprawy. Tak naprawdę robi się ciekawie dopiero w połowie książki, a na samym finiszu rzeczywiście nie można się oderwać, ale to przecież standard w kryminałach :-)

Więcej na moim blogu.

********

Moja ocena: 4/6

Kolejka - Władimir Sorokin

Zastanawiam się, do jakiego gatunku literatury znawcy literatury zaliczają książkę Sorokina Kolejka. Książka ma bardzo prostą budowę - nie ma rozdziałów, części, podziałów. Jest to w zasadzie jeden dłuuuugi dialog, tak długi jak kolejka, której dotyczy. Nie ma narratora, nie ma opisów, wyjaśnień. Czysta rozmowa. To znaczy z tą czystością to różnie tam bywa :-) W kolejce stoją przecież przeróżne osoby - kulturalne i mniej kulturalne, spokojne i kłótliwe, gadatliwe i ciche, łatwo nawiązujące kontakt z innymi i takie, które stronią od innych. Czy wspólne zadanie jednoczy, czy dzieli? Czy rodzi się rywalizacja?
Zapraszam do bukowniczka na dalszy ciąg.
*************
Moja ocena: 5/6

piątek, 21 stycznia 2011

"Śmierć i trochę miłości" Aleksandra Marinina


Kiedy ja ostatnio przeczytałam jakiś kryminał? Hmm... nie wiem, ale na pewno dawno. Trafiały się książki, które można by podpiąć pod ten gatunek, ale trzeba przyznać, że od co najmniej półtora roku do kryminałów mnie w ogóle nie ciągnęło. A to dlaczego? Wcześniej przecież trochę czytałam. I co? Znudziły mi się? Stwierdziłam, że to jednak nie mój typ literatury? A może uznałam, że szkoda czasu? Szczerze mówiąc, sama nie wiem. Ale wreszcie się przełamałam i kryminał przeczytałam – dość typowy, ale na pewno bardzo dobry. I dochodzę do wniosku, że muszę się jednak przeprosić z tym gatunkiem.

Ciąg dalszy tutaj.

"Dla Nikity"- Polina Daszkowa



Książki pożyczone kiedyś pożrą mnie żywcem. Zamiast swobodnie wybierać spośród ponad 100 nieczytanych książek, które mam w domu, mój wybór z konieczności ogranicza się do kilku, wypadałoby bowiem kiedyś je oddać.
Ostatnio zaatakowały mnie rosyjskie kryminały, po "humorystycznej" (w cudzysłowie, bo to rzecz względna, co kogo śmieszy) Doncowej, przyszła do mnie pocztą śmiertelnie poważna Daszkowa.
Ta autorka najwyraźniej należy do tych, którym "nie jest wszystko jedno" i nie zajmuje się dyrdymałami, bierze za to na warsztat tematy ważne- czyli tym razem sekty, które w post-sowieckimspołeczeństwie rosną jak grzyby po deszczu i rozkwitają tysiącem kwiatów.
Przyczyn tego jest kilka, i autorka je wszystkie zręcznie punktuje... więcej tutaj:).

czwartek, 20 stycznia 2011

Lew Tołstoj - opowiadania

Kolejna wyzwaniowa książka, a raczej książeczka przeczytana. Tym razem opowiadania Tołstoja, taka uwertura, bo dopiero przede mną te najgrubsze dzieła.


Zapraszam do przeczytania króciutkiej recenzji:
Lew Tołstoj - opowiadania

środa, 19 stycznia 2011

Pelagia i biały buldog

Akunin-Pelagia-Buldog

Akcja powieści ma miejsce na głuchej prowincji carskiej Rosji, a konkretnie na Zawołżu. A na prowincji, jak to na prowincji, karty zazwyczaj rozdawane są pomiędzy „panem, wójtem a plebanem”, a gdy w grę wchodzi gubernia o rozmiarach średniej wielkości europejskiego państwa, ranga najważniejszych figur wzrasta. W zawołżańskiej krainie są nimi: prawosławny władyka Mitrofaniusz, gubernator Antoni Antonowicz von Hagenau, podprokurator izby sądowej Matwiej Bencjonowicz Berdyczowski oraz policmajster Zawołżska Feliks Stanisławowicz Lagrande. Całe to towarzystwo rządzone jest przez kobiety, bo nawet wielce poważany duchowny ulegać musi opiniom swojej pomocnicy, siostry Pelagii.

Sytuacja na Zawołżu nie była rozwojowa:„…nędza, pijaństwo, ciemnota, samowola władz, na drogach rozboje. Jednym słowem zwykłe rosyjskie życie, mniej więcej takie jak we wszystkich zakątkach naszego bezkresnego imperium.” Dopiero światłe rządy Mitrofaniusza i powszechnie poważany autorytet duchownego poprawiają ten niekorzystny obraz kraju. Jego teorie zostają wykorzystane przez miejscowe władze do zaprowadzenia porządku:

„Ludzie bywają różni, dobrzy i źli (…) ale w większości są nijacy, przyjmują niczym żaby temperaturę otoczenia.”

„Ludzie przestrzegają tylko praw rozumnych i korzystnych dla większości. Mądry prawodawca postępuje jak doświadczony ogrodnik w parku publicznym. Ten, kiedy obsiał trawniki, nie od razu wytycza ścieżki, tylko przedtem popatrzy, którędy ludziom wygodniej chodzić, i tam je ułoży. Żeby nie wydeptywali własnych ścieżek.”

„Dobrowolne przestrzeganie prawa to nie skutek wysokiej świadomości obywateli, ale świadectwo tego, że ludziom wygodniej jest przestrzegać prawa niż je naruszać.”

„…kamieniem węgielnym sprawiedliwego społeczeństwa i wręcz powołaniem człowieka jest poczucie godności.”

„…godność stoi na trzech wielorybach, a ich imiona to: praworządność, sytość, oświata.”

Ale i tytułowa podopieczna duchownego reprezentuje nie mniej światły, choć bardziej szalony umysł, w którym rodzą się myśli-perełki:

„…cały sens ludzkiego życia polega na tym, by odkryć w sobie geniusz.”

„Myślę, że w każdym człowieku ukryty jest geniusz, taka maleńka szparka, przez którą widać Boga (…). Tylko rzadko komu udaje się ten otworek odnaleźć. Pchają się wszyscy jak ślepe kocięta, ale trafić nie mogą. A jeśli zdarzy się taki cud, to człowiek od razu rozumie: oto jest, po to właśnie przyszedłem na świat, i dalej żyje spokojnie i pewnie, na nikogo się nie ogląda. To właśnie jest geniusz. A talenty trafiają się znacznie częściej. To ci, którzy tego czarodziejskiego okienka nie znaleźli, ale są blisko niego i karmią się odblaskiem cudownego światła.”

Pewnego dnia dostojny duchowny otrzymuje od swojej ekscentrycznej ciotki, Marii Afanasjewny Tatiszczewej (wdowie po generale Apoloniuszu Nikołajewiczu) list błagający o pomoc w pewnej tajemniczej sprawie. Mitrofaniusz wysyła więc ze specjalną misją siostrę Pelagię, której spryt i nieokiełznany temperament staną się niepokonanym orężem w walce z siłami zła. Sprawy komplikują się dodatkowo za sprawą inspektora synodu Włodzimierza Lwowicza Bubiencowa, który wraz z sekretarzem Tichonem Jeriemiejewiczem Zbawienym i woźnicą-chroniarzem Muradem Dżurajewem nawiedzają z urzędową wizytacją włości archierejera Mitrofaniusza. Żeby jeszcze bardziej namieszać, w dworku wdowy Tatiszczewej siostra Pelagia zastaje wnuków i spadkobierców generałowej, czyli przepiękną Nainę Gieorgijewnę oraz Piotra Gieorgijewicza Telianowa, artystę Arkadiusza Siergiejewicza Poggio, pokojówkę Tatianę, administratora Stiepana Trofimowicza Szyriajewa, bogacza Donata Abramowicza Sytnikowa, Kiryła Nifontowicza Krasnowa i guwernantkę miss Rigley. Początkowo prawie wszyscy są podejrzani, ale siostra Pelagia – postrzelony rudzielec a’la Ania z Zielonego Wzgórza w końcu odkryje straszliwą prawdę.

Książka jest napisana z ogromną dawką humoru, właściwie niewiele jest w niej fragmentów, w których nie wyczuwa się akuninowego przymrużenia oka. Cytowane wyżej fragmenty to tylko pozostające w mniejszości przerywniki w lekkim klimacie książki. Takiemu nastrojowi sprzyja zarówno lekkie pióro pisarza, jak i sprawdzony już w mediach pomysł z wykorzystaniem do głównych ról osób duchownych, bo jakoś tak jest, że kiedy łączy się habit z kryminałem to nigdy nie może być do końca poważnie, nawet wtedy, gdy rzeczywiście jest poważnie. Akunin wyposażył swoich bohaterów w prostolinijne, bezpośrednie, na wskroś rosyjskie dusze, pełne namiętności i krwistego temperamentu. Od początku do końca jest więc – jak mawiają nasi bracia Słowianie – „i straszno, i smieszno”.

I jeszcze jedno, coś mi się wydaje, że Akunin lubi Dostojewskiego. Cały kontekst „Pelagii…” czyli: sensacyjno-społeczna powieść z elementami burzliwego romansu i kwestii religijno-filozoficznych, umiejscowiona na prowincji, zakończona spektakularnym procesem sądowym z udziałem licznej publiczności i dziennikarzy – coś mi przypomina, choć u Akunina gatunek jest zdecydowanie lżejszy od karamazowskiego. O tym, że pisarz przywołuje w książce „Zbrodnię i karę” nie wspomnę.

Borys Akunin – „Pelagia i biały buldog”, seria Kryminał prowincjonalny, przekład Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2007, ISBN 978-83-7392-241-9, ilość stron 330.

Wpis z bloga Moje Lektury

Na powitanie

Wychodząc z założenia, że lepiej późno niż wcale: jestem. Ja czyli Ovillo.
Lubię wszystko, co się wiąże z szeroko rozumianym pojęciem "Rosji", w tym i literaturę z tego kręgu.
Czytelnicze blogowe wyzwanie to dobry pretekst, żeby się zmobilizować do powrotu i poczytać w końcu książki, które cierpliwie leżą na półce i czekają na swoją kolej (a doczekać się jakoś nie mogą).
W ramach "minimum" planuję:
1. Markiz de Custine "Listy z Rosji" (obiecałam to sobie po obejrzeniu filmu "Rosyjska arka". Kto nie widział, niech obejrzy koniecznie!)
2. Gieorgij Władimow "Wierny Rusłan" (to z kolei obiecałam pani egzaminator na egzaminie z literatury rosyjskiej, który gdzieś tam mi się trafił w zamierzchłej przeszłości. Wtedy nie przeczytałam, ale musiałam dać słowo, że brak nadrobię. W końcu trzeba by)
3. Izaak Babel "Dziennik 1920" (Bo sobie leży na półce)
4. ...hmmmm... Może jakiś Akunin, bo jeszcze nie wszystko czytałam. Albo Marinina, bo lubię.

Pozdrawiam wszystkich uczestników projektu, idę się rozejrzeć w Waszych lekturach :)

wtorek, 18 stycznia 2011

"Kolacja z zabójcą" Marinina Aleksandra

Aby być przeczytaną książką u mnie w domu należy być albo do recenzji (czyli od wydawnictwa), albo z biblioteki. Czasem zdarzy się też, że uda się upolować lekturę pasującą do wyzwania. Wtedy los uśmiecha się do danej powieści, ściąga ją z półki i czaruje moją osobę. I muszę przyznać, że ciężkie jest życie moich książek, bo ciągle przybywa coś nowego, co wypycha kupione przeze mnie powieści na plan boczny. Całe szczęście "Kolacja z zabójcą" idealnie pasuje do wyzwania "Rosji w literaturze". Gdyby nie ten fakt, ta dobra powieść musiałaby jeszcze długo czekać na swoją kolej, a kto wie, czy wtedy na pewno spodobała mi się tak jak teraz?

Literacki debiut Pani Marininy opowiada o zabójstwie Iriny Fiłatowej, znanej i cenionej kryminolog z Instytutu Badawczo-Naukowego MSW (Ministerstwa  Spraw Wewnętrznych). Zabójstwo wyglądało bardzo profesjonalnie na przypadek. Nie rozpoczęto by śledztwa, gdyby nie przypadek i Dima Zacharow, czekający pod jej mieszkaniem na pieniądze. Sprawą zajmie się moskiewska milicja, w tym Wiktor Aleksiejewicz Gordiejew, zwany "Pączkiem" i jego zespół.

Reszta recenzji znajduje się na moim blogu -> Wykredowana

"Manikiur dla nieboszczyka"- Daria Doncowa

"Manikiur dla nieboszczyka" przypomina nieco powieść młodzieżową- bohaterka, postawiona w trudnej sytuacji dojrzewa, uczy się odpowiedzialności za inne osoby, dowiaduje się wielu rzeczy o własnych umiejętnościach i predyspozycjach, a do tego jeszcze opanowuje tak kluczowe umiejętności jak sprzątanie, gotowanie i organizacja czasu.
Szkopuł w tym, że bohaterka nie ma lat 13, 15 czy nawet 18, ale 36... Tak się bowiem zdarzyło, że przez lata była pod opieką mamusi, następnie bogatego męża, a do tego uprawiała zawód wymagający względnej izolacji- była harfistką.
Ciąg dalszy - TUTAJ.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

A. B. Strugaccy - Daleka tęcza

Wyrównaj z obu stron
Wydawnictwo: ALFA, 1988
Pierwsze wydanie: Далекая Радуга, 1963 i Попытка к бегству, 1962
Stron: 199
Tłumacz: Eligiusz Madejski

Ocena: 5/6

Dla młodszych czytelników warto napisać, że inicjały oznaczają Arkadija i Borysa oraz że bracia Strugaccy to bardzo znani rosyjscy pisarze s-f. Moi rówieśnicy+ na pewno ich znają, sporo ich książek i opowiadań zostało wydanych w Polsce, zwłaszcza w latach 80. Ich popularność nie jest przypadkowa. Zaczęłam od ich Pikniku na skraju drogi i już wtedy mnie mocno zaintrygowali.

Wracając jednak to właściwego tematu tego postu. Daleka tęcza to tak naprawdę dwa opowiadania: tytułowe oraz Próba ucieczki. Oba to tzw. twarde s-f, z opisem sprzętu, wynalazków, zmienioną strukturą społeczeństwa. Oba zaczynają się niepozornie.

c.d dalszy u mnie --> Mikropolis

czwartek, 13 stycznia 2011

Dina Rubina 'Pismo Leonarda"

Lektura Pisma Leonarda była moim pierwszym spotkaniem z pisarstwem Diny Rubiny - i zapewne nie ostatnim. Książka wprost urzekła mnie nastrojem i kreacją głównej bohaterki.
Annę poznajemy jako kilkuletnią dziewczynkę, córkę bibliotekarki i małoletniego złodziejaszka. Po śmierci matki dziecko zostaje adoptowane przez krewnych z Kijowa. Dziewczynka od najmłodszych lat zdradza niezwykle zamiłowanie do luster oraz umiejętność czytania w cudzych myślach i przewidywania pewnych wydarzeń, co budzi w jej przybranej matce przerażenie. Dziwny dar okazuje się być ciężarem, od którego Anna chce uciec za wszelką cenę. To jednak nie jest łatwe...

Pełna recenzja dostępna pod adresem klik

środa, 12 stycznia 2011

„Psie serce”- Michaił Bułhakow







Pierwszy raz zetknęłam się z rosyjską literaturą i pisarzem M. Bułhakowem i przyznaje, że nie żałuję. Jeszcze takiej książki nie czytałam. Gdy zaczęłam „Psie serce” byłam w lekkim szoku. No bo jak to? Pies narratorem? W trakcie wgłębiania się w książkę poznaje losy Szarika.

Biedny, zagłodzony i bezpański. Gdy zostaje poparzony wrzątkiem przez kucharza ze stołówki i obawia się ran. Bo czym je wyleczy? Latem to co innego- pójdzie na łąkę i wyleczy się ziołami. Gdy tak dumał nad swoim losem zauważył wielmożnego Pana. Co dziwniejsze ten człowiek podszedł do niego i dał mu kawał kiełbasy… A potem zawołał by iść za nim.

Po reszte recenzji zapraszam do siebie ;)

Post powitalny (lepiej późno niż wcale)

Witam i bardzo dziękuję za zaproszenie:).

Wygrzebałam na półce następujące książki, które mogą pasować do tego wyzwania:

Interesujący mężczyźni- Mikołaj Leskow
Z tą pójdzie najłatwiej, raczej krótka pozycja na jedną sesję w wannie.

My- Eugeniusz Zamiatin
Antyutopia pisana przez autora , który już miał doświadczenia z reżimem komunistycznym, w dodatku polecana przez Gustawa Herlinga Grudzińskiego. Muszę spróbować.

Życie Pana Moliera- Michaił Bułhakow
Nie do końca zgodne z ideą wyzwania- to nie Rosja w literaturze jako takiej, a Francja w literaturze rosyjskiej.

Prawdziwe życie Sebastiana Knighta- Wladimir Nabokow
Czy to literatura rosyjska, czy już amerykańska- sama nie wiem, ale można włączyć:)

Żołnierz i chłopiec- Anatolij Pristawkin
Nie wiem, czy to nie będzie jakiś komunistyczny gniot, ale inna książka tego autora- "Nocowała ongi chmurka złota" ma kosmicznie wysokie oceny na biblionetce- postanowiłam zaryzykować.

Manikiur dla nieboszczyka- Daria Doncowa
Dla Nikity- Polina Daszkowa
Tutaj recenzji można się spodziewać dość szybko, bo książki pożyczone. A wymienione wcześniej nieco ambitniejsze pozycje nadal będą czekały na zmiłowanie:).

Mój wiek - Aleksander Wat
Rosja komunistyczna w relacji więźnia systemu. Bardzo jestem ciekawa, choć nie będzie łatwo (ponad 700 stron, 2 tomy i ciężki temat).

A teraz sama sobie życzę wytrwałości w tym wyzwaniu;).

Czarna lista - Aleksandra Marinina


Tytuł oryginału: Чёрный список
Tłumaczenie: Aleksandra Stronka
Seria: Mroczna seria

Wydawnictwo: WAB
Data wydania: 19.05.2010
ISBN: 978-83-7414-764-4
Ilość stron: 350


*********
Miejsce akcji: kurort nad Morzem Czarnym


Bohaterowie: podpułkownik Stasow na wakacjach z córką Lilą; Tatiana Tomlina - pisarka z Petersburga; Ira i Mazajew - wakacyjni współlokatorzy; milicjant Siergiej Lisicyn; piękna Margarita Mieziencewa była żona Stasowa ze swoim nowym wybrankiem

Najciekawsza postać: Lila - zbyt poważna jak na ośmiolatkę; czytająca wszystko, co jej wpadnie w ręce;

Ważne elementy: festiwal filmowy, nieformalne śledztwo, sposoby na zastraszenie Stasowa, romans, zdjęcia, hotel, wakacyjna kwatera

*********

To moje pierwsze spotkanie z kryminałem w wykonaniu pisarki rosyjskiej. Uznaję je za wystarczająco udane, aby jeszcze raz spróbować (tym razem z Nastią Kamieńską w roli głównej), jednak bez rewelacji.
Dalszy ciąg w moim bukowniczku.

wtorek, 11 stycznia 2011

"Mistrz i Małgorzata" Michaił Bułhakow

Ostatnio, przeglądając wiele recenzji, spotkałam się z opiniami mało pochlebnymi dotyczącymi tego dzieła. Dlatego postanowiłam napisać swoją recenzję, aby opinie te trochę się zrównoważyły, ponieważ dla mnie jest to ARCYDZIEŁO.

W teatrze z sufitu lecą pieniądze, moskwianki dostają od diabelskich przybyszy kreacje prosto od Diora i francuskie perfumy. Po pewnym czasie jednak forsa zamienia się w zwykły papier, a francuskie kreacje ulegają dematerializacji, panie zostają na ulicy niemal całkowicie nagie - to tylko jeden z szatańskich wybryków, o których można przeczytać w tej genialnej powieści.

Akcja "Mistrza i Małgorzaty" rozgrywa się w Moskwie w latach 20. W mieście, które przeżyło Rewolucję Październikową i powoli przyzwyczaja się do zmian. Jest to dobry czas dla ludzi wolnych, artystów i tych, którzy są przeciwni radzieckiej rzeczywistości. Nowa Moskwa to świat pełen absurdów, niekonsekwencji, zwykłej głupoty. Aby się w nim odnaleźć trzeba mieć albo stalowe nerwy, albo niezwykłe poczucie humoru - "normalny" człowiek traci zdrowy rozsądek. 

Do takiej Moskwy przybywa Szatan wraz ze swoją barwną świtą złożoną z nieco dziwacznych osobników: Asasello, Korowiow, wiedźma Hela i kot Behemot. Sam Szatan, tajemniczy mężczyzna o imieniu Woland, podaje się za mistrza sztuki prestidigitatorskiej. Nieprzypadkowo wybiera Moskwę, jako miejsce realizacji swoich niecnych planów - właśnie tutaj neguje się istnienie Boga, a tym samym i obecność szatana. Woland ma do spełnienia konkretną misję: chce urządzić wielki bal szatański, ale przy okazji uratować od zniszczenia manuskrypt pewnej powieści. Od momentu przybycia tajemniczych gości w Moskwie dzieją się dziwne rzeczy. Jedyną osobą, która wierzy w Mistrza Wolanda jest zakochana w nim czarująca, inteligentna i piękna Małgorzata. Porzuca więc męża i godzi się zostać gospodynią szatańskiego balu.

Oprócz wątku realistycznego i fantastycznego, które kształtują  akcję, jest też bardzo ważny wątek dotyczący dziejów Chrystusa (zwanego tu Jeszua Ha-Nocri), czyli historii zapisanej na kartach Mistrza. Inaczej niż w Ewangeliach, męka Chrystusa ma tu charakter czysto ludzki, doczesny. Poznajemy Jeszuę jako człowieka skromnego, pełnego mądrej pokory, nie mającego świadomości swej boskiej siły. Jego spokój i dobroć wpływa kojąco na zmęczonego, cierpiącego na ból głowy prokuratora Poncjusza Piłata. Jednak to Barabasz zostaje ocalony, a Jeszua Ha-Noci ukrzyżowany...

W powieści Bułhakowa możemy odnaleźć trzy przestrzenie, w których osadzona jest fabuła książki - realistyczna (pejzaż Moskwy), fantastyczną (szatański bal, lot Małgorzaty na miotle), a także tę, która miała  miejsce prawie dwa tysiące lat temu (spotkanie Chrystusa z Piłatem). Aby w pełni odczytać powieść, należy  połączyć te przestrzenie w jeden świat. Właśnie wtedy utwór nabiera charakteru uniwersalnego.

Oryginalna kompozycja, interesująco prowadzona narracja, synkretyzm gatunkowy - wszystkie te elementy pozwalają snuć niezliczone interpretacje. "Mistrza i Małgorzatę" można traktować jako jedną wielką  metaforę życia,  miłości, śmierci, sztuki i poświęcenia. Podejmuje również problem ludzkiej odpowiedzialności w chwili, gdy musimy wybierać między fałszem a prawdą, złem a dobrem. U Bułhakowa to czyste oblicze zachowuje tylko Małgorzata i Jeszua. To właśnie oni do końca są wierni swoim ideałom i w sensie etycznym zwyciężają.

To jedna z powieści kultowych, literacki kamień milowy  - dzieło, które na tyle mocno wpisało się w naszą kulturę, aby ją przeobrazić, wywołać przemiany w myśleniu, nieustanie wzbudzać emocje i kontrowersje. Pozostaje zagadką, tajemnicą, dlatego zasługuje na miano ARCYDZIEŁA!     

recenzja też na  moim blogu

poniedziałek, 10 stycznia 2011

"Ekskluzywny macho" Tatiana Polakowa


Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością  Polakowej. Słyszałam i czytałam o niej różne recenzje, i te dobre, i te złe.Mówią o niej , że jest mieszanką Chandlera i Chmielewskiej. Fakt, że styl ma bardzo lekki, czytało mi się z przyjemnością, ale niestety nie śmiałam się do rozpuku, jak przy kryminałach Chmielewskiej. Porównania do Chandlera nie podejmuję się oceniać, ponieważ jego kryminały czytałam już straaaaaaaaasznie dawno i po prostu nie pamiętam.
Pewne podobieństwo widzę natomiast z Marininą. Styl pisania, bohaterka, snucie intrygi jest bardzo zbliżone.

Bohaterką jest  Olga Riazencewa, prawa ręka Dziadka, miejscowego decydenta, który trzęsie wszystkimi i wszystkim. Olgę poznajemy w chwili, gdy rozstała się z Dziadkiem osobiście i służbowo. Jest na "urlopie", wróciła z greckich wojaży i jak głosi plotka pije na umór. W plotce zazwyczaj jest ziarno prawdy. Olga owszem nie stroni od kieliszka, ale nie jest alkoholiczką.Olga jest samotną kobietą mającą tylko różne romanse m. in. z Dziadkiem. Mieszka z psem Saszką, któremu zdradza wszystkie swoje tajemnice i traktuje jak równorzędnego mieszkańca domu.Jest atrakcyjna, zgrabna i przepięknie opalona, co wzbudza powszechna zawiść w kobietach, 
czytaj dalej 

piątek, 7 stycznia 2011

Tadeusz Klimowicz, „Pożar serca. 16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach”

Wiecie, że Aleksandr Puszkin w noc poślubną wyszeptał swojej żonie Natalii słowa, że jest jego sto trzynastą kobietą?

Wiecie, że Fiodor Dostojewski wszystkie swoje listy, nawet te skierowane do najbliższych, podpisywał albo nazwiskiem, albo imieniem i nazwiskiem, nigdy samym imieniem?

Wiecie, że Lew Tołstoj pisał „Dziennik tylko dla siebie” i chował go pod koszulą lub w bucie? Wszystko po to, by notatki nie wpadły w niepowołane ręce (żony). Sofii samej.

Wiecie, że Aleksandr Błok tego samego dnia, kiedy oświadczył się Lubow Mendelejewej, nosił w kieszeni list z informacjami o samobójstwie? Napisał tam, że za jego śmierć nie należy nikogo winić, bo przyczyny jej są zupełnie abstrakcyjne.

Wiecie, że Jelena Nührenberg, trzecia żona Michaiła Bułhakowa, na grobie męża posadziła cztery grusze, które rozrosły się i utworzyły zielone sklepienie nad mogiłą?

Wiecie, że Nadieżda Mandelsztam uzyskała stopień kandydata nauk filologicznych za rozprawę „Funkcje biernika w klasycznej poezji angielskiej” i uparcie starała się o włączenie poezji represjonowanego małżonka Osipa do dziejów literatury rosyjskiej?

Wiecie, że drugi mąż Anny Achmatowej Władimir Szylejko w pewnej ankiecie pochwalił się znajomością czterdziestu języków?

Wiecie, że Nikołaj Rubcow którejś nocy pozdejmował ze ścian domu studenckiego portrety znanych pisarzy, by je zanieść do swojego pokoju? Na pytanie, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że chciał spędzić parę godzin w przyzwoitym towarzystwie, wśród porządnych ludzi.

Ciąg dalszy zamieściłam na moim blogu (znalazł się też tam cytat o epilepsji Fiodora Dostojewskiego i fragment listu Mariny Cwietajewej).

czwartek, 6 stycznia 2011

Samotność 12


Przeczytałam książkę "Samotność 12" Arsena Riewazowa. Dla wyjaśnienia - trafiłam na nią zupełnie przypadkowo, wygrałam ją w konkursie. Już notka z tyłu okładki pokazała że jest to książka w stylu i inspirowana Danem Brownem. Międzynarodowe spiski prowadzące do destrukcji ludzkości, tajemne kulty, morderstwa, starożytni władcy, w wszystko to dzieje się w Moskwie. Fabuła i spisek nie jest największym atutem tej historii, ale narracja, humor i rosyjskie realia. W najlepszych momentach przypomina Sapkowskiego co jest sporym komplementem. Opowiadanie "W leju po bombie", z cytowanymi piosenkami któe towarzyszą bohaterowi w jego przygodach. Jako że nawet jedną rosyjską piosenkę rozpoznałam po tłumaczeniu (Chaif, Ne speshi) i wiedziałam co to Kołaczyk/ Kolobok, byłam zachwycona swoim dogłębnym znawstwem. Fabułą pozostawia trochę do życzenia. Jakim cudem zwykły przeciętny Rosjanin znalazł się z każdej strony wplątany w taką aferę? Dysonans skali wielkiej ogólnoświatowej organizacji i zwykłego człowieka który może z nią walczyć jest naciągany. I sam koniec, bez rozwiązania akcji. Może chwyt żeby wymusić drugą część Odinochestwa 12? Wielkim plusem są pojawiające się w przypisach dowcipy o których mówią postaci, naprawdę śmieszne i w stylu (nic dziwnego zresztą) Gawarit Moskwa z joemonstera.
Miłośnikom Sapkowskiego, fantastyki, ewentualnie erudycji stylu Dana Browna zakochanym we wszystkim co rosyjskie - polecam. "Tam" książka zrobiła niesamowitą furrorę, pewnie dlatego ze każdy mógł odnaleźć w niej coś ze swojego życia, miasta. Pozostałych nie musi zachwycić. A, jeszcze jedno, jest to powieść fusion, więc pomieszanie gatunków literackich gwarantuje fragment gotyckiego dramatu ;)

Zupa ze złotej rybki

Daria Doncowa
Świat Książki, Warszawa 2004

Daria Doncowa jest jedną z najpoczytniejszych pisarek w Rosji. A skoro taka popularna wśród swoich rodaków, a ja podjęłam wyzwanie „Rosja w literaturze”, to wzięłam się za czytanie Zupy ze złotej rybki.
Przyjaciółka narratorki Darii, Lika wychodzi za mąż już po raz ósmy, a następnego dnia jej świeżo poślubiony małżonek zostaje zamordowany. Lika jest główną podejrzaną, a że przyznaje się do czynu, szybko zostaje skazana i trafia do więzienia. Daria ma jednak istotne wątpliwości co do winy przyjaciółki i wszczyna prywatne śledztwo
Jako czysty gatunkowo kryminał powieść byłaby nie do zaakceptowania, tyle w niej nieprawdopodobnych wydarzeń, ale jako komedia kryminalna jest całkiem ok. Niby lekka i niezobowiązująca literatura czytana wyłącznie dla rozrywki i zabicia czasu. Niby, bo książka ma wg mnie drugie dno. Doncowa w sposób przerysowany, nieco karykaturalnie, tak jak na komedię przystało, pokazuje nam Nową Rosję i jej problemy. Może stąd popularność książek Doncowej u rodaków, może Rosjanie czytają i myślą sobie, że całą prawdę o ich kraju napisała, niby żartem, ale wytknęła, co się źle dzieje? A może po prostu wielu ludzi lubi takie kryminałki „z przymrużeniem oka”. W końcu u nas książki Joanny Chmielewskiej z tego samego gatunku, co Darii Doncowej, też mają rzesze fanów.
Szerzej o książce na moim blogu.


środa, 5 stycznia 2011

Wyspa - Dmitrij Strelnikoff

Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7414-863-4
Ilość stron: 120

*********
Mały chłopiec, plaża, woda, zdjęcie, wyspa - jaka?
Pociąg, podróż - dokąd?
Przeszłość, teraźniejszość, brak przyszłości?
Kobieta - cy ktoś ją odgadnie?
Fikcja czy rzeczywistość?

Nie jest to pierwsza powieść, w której pojawia się wyspa, jednak sposób, w jaki się pojawia u Strelnikoffa sprawia, że książka staje się niezwykła. Wyspa ma bardzo symboliczny wymiar. Pojawia się jako element na zdjęciu, zrobionym małemu chłopcu przez jego ojca. Bohater powieści powraca do zdjęcia z dzieciństwa, aby dopatrzeć się na starej fotografii czegoś nowego. Czy to w ogóle możliwe?

Dalszy ciąg recenzji w moim bukowniczku.

"Pożar serca" Tadeusz Klimowicz

Zanim przejdę do recenzji moich lektur, chciałabym napisać o pozycji, która pozytywnie mnie zaskoczyła. 

16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach.
Bohaterem każdego z nich jest inny rosyjski pisarz. Autor, wykazując się błyskotliwym poczuciem humoru, opisuje życie osobiste poszczególnych twórców, nie szczędząc im niejednokrotnie sarkastycznych uwag. Jak traktował żonę Tołstoj? jakie przypadłości miał Dostojewski? kto skończył swoje życie w leningradzkim hotelu? co zażywał Bułhakow? - na te pytania znajdziecie odpowiedź w tej książce. Wiele pięknych, namiętnych, tragicznych historii. I wiele ciekawostek z życia poetów i pisarzy, np. Aleksander Puszkin w noc poślubną wyszeptał swojej żonie Natalii, że jest jego 113 kobietą! Niektórzy twierdzą, że liczba żon pisarzy rosyjskich znacznie przewyższa liczbę pisarzy, nie wspominając już o kochankach.

Jurij  Drużnikow* obserwując życie rosyjskich pisarzy, dochodzi do wniosku, że ich żony można podzielić na trzy kategorie:
 więcej na...

Lista lektur

Moja przygoda z literaturą rosyjską ogranicza się do dwóch pozycji: "Mistrza i Małgorzaty" oraz "Zbrodni i kary".  Fakt, że przeczytanych kilkakrotnie, ale to i tak kropla w morzu. Dlatego postanowiłam nadrobić zaległości. Zawsze chciałam przeczytać "Annę Kareninę", ale jakoś coś zawsze wypadło, nie było czasu, odkładałam na potem... Dlatego wybrałam następujące pozycje:


Lew Tołstoj "Anna Karenina"

Michaił Bułhakow "Biała gwardia" 

Ilia Ilf, Jewgienij Pietrow  "12 krzeseł"

Vladimir Nabokov  "Zaproszenie na egzekucję" 

 

 

wtorek, 4 stycznia 2011

"Ukradziony sen" Aleksandra Marinina

"Piszę o życiu - o miłości, pracy, różnych drobnych sprawach, które składają się na codzienność. Używam sztafażu intrygi kryminalnej, bo tak mi jest najwygodniej. W moich książkach historie o morderstwach to dekoracje, w których rozgrywa się prawdziwa fabuła powieści" - powiedziała Marinina na spotkaniu z czytelnikami

"Ukradziony sen " jest jej pierwszą powieścią kryminalną, która ukazała się w Polsce.
Bohaterką jest znana z innych powieści Anastazja Kamieńska, analityk milicyjny. Tym razem Nastia musiała zamienić pracę przy biurku na aktywne poszukiwania mordercy.Zamiast analizować dane i informacje dostarczane przez dochodzeniówkę, sama dochodziła prawdy. Dlaczego?
Otóż jej przełożony major Pączek nikomu poza nią nie ufa. W szeregach świetnie zgranego dotychczas zespołu jest zdrajca.
Sprawa początkowo wydaje się prosta, wręcz banalna. Zostaje zmordowana atrakcyjna hostessa z pewnej firmy. Dziewczyna lubiła męskie towarzystwo, nie stroniła od kieliszka, potrafiła balować przez kilka dni. W pracy przymykano na to oko, bo potrafiła zjednać sobie kontrahentów.
 czytaj dalej