niedziela, 23 stycznia 2011

"Dwanaście krzeseł" Jewgienij Pietrow, Ilja Ilf


Parę słów o autorach. Jewgienij Pietrow (właśc. Jewgienij Katajew) i Ilja Ilf (właśc. Jechiel-Lejb  Fajnzilberg 1897-1937) dzielą szpalty we wszystkich słownikach biograficznych. W świecie literatury nieczęsto zdarzają się tandemy, a jeszcze tak nierozłączne? Obaj autorzy przed swym „dwój-debiutem” w roku 1928, którym była właśnie powieść „Dwanaście krzeseł”, pisywali jedynie okazjonalnie do gazet, obaj odeszli na tyle młodo, że nie zdążyli opublikować nic znaczącego w pojedynkę: Ilf zmarł w roku 1937 (zważywszy datę roczną, natychmiast kojarzącą się z czystkami - dość nietuzinkowo, bo na gruźlicę), Pietrow zginął w 1942 w wypadku lotniczym, wracając z Kaukazu, gdzie służył jako korespondent wojenny. W pamięci czytelników polskich zapisali się jeszcze „Złotym cielęciem” (1931r.), rosyjskich – zbiorem opowiadań „1001 dni, czyli Nowa Szecherezada” (1929r.) i szkicami podróżnymi „Parterowa Ameryka” (1936r.)

Hipolit Matwiejewicz jest pracownikiem Urzędu Stanu Cywilnego, w dziale rejestracji zgonów i ślubów, w miasteczku N. Życie jego płynie monotonnie, codziennie wypija kubek gorącego mleka, które podaje mu teściowa  - Kławdia Iwanowa, wychodzi do pracy, idzie taką samą drogą, następnie po wypełnieniu swoich obowiązków wraca do domu, spotyka nawet tych samych ludzi. I tak codziennie. Codziennie, aż do dnia, w którym Kławdia Iwanowa wyznaje mu, na łożu śmierci, że  przed laty (w obawie przed konfiskatą) ukryła w  krzesłach klejnoty rodzinne. I w ten sposób nudne życie urzędnika radykalnie się zmienia. Wyrusza on w podróż na poszukiwanie owych dwunastu krzeseł... Poznaje przypadkowego człowieka, któremu musi zdradzić swoją tajemnicę. To właśnie Ostap Bender. Stał się on symbolem hochsztaplera, rozpoznawalnym do dziś na całym obszarze poradzieckim, a jego okrzyk bojowy „Lody ruszyły” – wszedł na długie lata do potocznego języka rosyjskiego. Przeżyją oni wiele perypetii, zanim trafią na ślad krzeseł... 

Doskonała i iskrząca dowcipem opowieść, wyśmiewająca paradoksy porewolucyjnej Rosji, władzę radziecką i biurokrację, marazm obywateli i łatwość manipulowania, zakłamanie i obłudę w każdej postaci. Czyta się ją jednym tchem. Dzieło „Dwanaście krzeseł", dwukrotnie przekładane na polski jeszcze przed wojną – bawi, irytuje i wreszcie zmusza do namysłu. W pierwszym przybliżeniu jest to pyszny „romans łotrzykowski”. W którymś momencie przychodzi refleksja: ostra drwina z całej Rosji i jej mieszkańców. I być może największa zasługa „Dwunastu krzeseł”, że pokazuje werwę końca lat dwudziestych: oto Związek Sowiecki na kwadrans przed nadejściem lodowca. 

Warto również zauważyć dziesiątki drugoplanowych postaci: ślusarz-inteligent Wiktor Michajłowicz Polesow, neurotyczny satyryk Absalon Iznurenkow, ba, nawet papuga wdowy w portkach z czerwonych piór i  moja ulubiona Helutka Szczukina, której wystarczyło zaledwie 300 słów, aby się porozumieć – po jednej lekturze zostają z nami na zawsze. I wreszcie Moskwa – kipiąca życiem, urzeczona „amerykańskim stylem”, pełna spalin, klaksonów, automobilów, gazeciarzy, inżynierów, obwarzanków i kobiecych kapelusików. Było nie było, rok wydania książki to ostatni rok NEP-u.

I na koniec muszę przytoczyć parę cytatów:

"Apetyt rośnie w  miarę stania w kolejce"

"Nawet na cmentarzu nie bój się martwych, tylko żywych"

"Nie młodniej tak szybko, bo umrzesz na szkarlatynę"

"Powiedz mi co czytasz, a ja ci powiem, komu gwizdnąłeś tę książkę"

"Płomienna kobieta (...)  marzenie poety. Prowincjonalna bezpośredniość. W dużych miastach takiego podzwrotnikowego temperamentu już dawno się nie spotyka, ale na peryferiach, w terenie jeszcze można czasem znaleźć." 

recenzja też U MNIE  zapraszam

2 komentarze:

  1. Kto nie czytał ten nie zrozumie.Niestety trzeba mieć te conajmniej 45 lat żeby mieć odniesienie.
    mp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ktos wie gdzie mozna dostac te ksiazke?

    OdpowiedzUsuń