„Pelagia i Czarny Mnich” zaczyna się w miejscu zakończenia „Pelagii i białego buldoga” i zawiera wiele nawiązań do treści zawartej w pierwszej części z serii „Kryminał prowincjonalny”, wskazane jest więc czytanie tych książek w kolejności chronologicznej.
Tym razem miejscem akcji jest Ararat, a ściślej Nowy Ararat, czyli zarządzany przez Witalisa II monaster położony „na najdalszej północy naszej rozległej, ale słabo zaludnionej guberni. Tam, wśród wód Jeziora Modrego, dla swych rozmiarów podobniejszego do morza (lud tak je właśnie nazywa: Modre Morze), na porośniętych lasem wyspach, z dawien dawna chronili się przed ziemskim zgiełkiem i ludzką złością święci starcy.” Nieopodal monasteru znajdowała się Wyspa Rubieżna z położoną na niej Pustelnią Wasiliskową nazwaną tak od imienia pierwszego jej mieszkańca, świętego Wasiliska, który wiele setek lat temu osiadł na niej, aby odpokutować za grzechy doczesności i marności ziemskiego łez padołu. Za sprawą tegoż dawno nieżyjącego już Wasiliska, w Araracie zaczęły się dziać rzeczy tak dziwne i niezrozumiałe, że do akcji przystąpić musiał sam władyka Mitrofaniusz.
Ponieważ jego dostojność archijerej Mitrofaniusz nie mógł, z uwagi na poufny charakter misji, uczestniczyć w wyprawie do Nowego Araratu, posłał tam swojego młodego podopiecznego, zbuntowanego ateistę - Aloszkę Stiepanowicza Lentoczkina. Niestety wskutek nieprzewidzianych komplikacji w ślad za Aloszą podążają kolejno wiernopoddańczy, znani z „Pelagii i białego buldoga” świeccy współpracownicy Władyki: Matwiej Bencjonowicz Berdyczowski i Feliks Stanisławowicz Lagrange. Ale co tam chłopy, tutaj może zaradzić tylko kobieta, i oczywiście w habicie: „W kwestiach dotyczących niepojętych zjawisk i duchowego niepokoju mężczyźni są nazbyt prostolinijni – oświadczyła Pelagia (…). Mężczyzn nie interesuje nic, co wydaje im się nieważne, a w rzeczach nieważnych kryje się często to, co najistotniejsze. Gdzie trzeba coś zbudować, a jeszcze lepiej – zburzyć, tam mężczyźni nie mają sobie równych. Jeśli zaś trzeba okazać cierpliwość, zrozumienie, a może i współczucie, lepiej powierzyć sprawę kobiecie.” Do akcji przystępuje więc bystra, niepokorna i nieprzewidywalna siostra Pelagia.
Książka zawiera wartką akcję i tak jak w pierwszej części również sporo humoru, choć jest napisana w nieco bardziej mrocznym klimacie. Akunin dodał w niej jeszcze więcej barwnych i oryginalnych postaci, z doktorem Korowinem i jego specyficznymi pacjentami na czele. Z przymrużeniem oka przedstawił turystykę pielgrzymkową, przedstawiając powieściowe sanktuarium, jako świetnie zorganizowaną i zdyscyplinowaną maszynerię, w której czysty biznes turystyczno-dewocjonalny dominuje nad kwestiami religijno-mistycznymi. I choć Akunin trochę przesadził w ilości fałszywych tropów, a niektóre fragmenty powieści są zbyt naciągane (zwłaszcza te dotyczące psychiatrii), ale mimo wszystko jest to świetna literatura rozrywkowa z zaskakującym zakończeniem.
I jeszcze jedno, podtrzymuję to, co powiedziałem pisząc o „Pelagii i białym buldogu”, że Akunin sympatyzuje z Mistrzem Dostojewskim, którego „Biesy” oraz „Idiota”, a także postaci z tych powieści mają w kilku wątkach „Pelagii i Czarnego Mnicha” niebagatelne znaczenie.
Borys Akunin – „Pelagia i Czarny Mnich”, przekład Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2004, ISBN 83-7392-048-X, ilość stron 344.
Wpis znajduje się również na stronie Moje Lektury
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz