czwartek, 5 sierpnia 2010

Moje rosyjskie sympatie

Wielokrotnie deklarowałem swoją sympatię do literatury rosyjskiej, kultury rosyjskiej i oczywiście samej Rosji. Szczególnie uwielbiam klimaty XVIII i XIX-wiecznej Rosji, atmosferę ówczesnej Moskwy i Sankt Petersburga, aurę i obyczaje rosyjskiego mieszczaństwa, szczególny sposób bycia Rosjan, którzy moim zdaniem uosabiają kwintesencję tzw. słowiańskiej duszy. No i oczywiście piękny język, ze swoim ruchomym akcentem i zwyczajem zwracania się do rozmówcy poprzez odojcowskie imię: „Serdecznie witam Piotrze Grigorijewiczu!” – piękne.
A jeśli tak, to naturalne, że najbliższy memu sercu jest Dostojewski i wszystko, co stworzył, ze szczególną atencją do „Zbrodni i Kary” i „Braci Karamazow”, „Idioty”. Powieści te posiadają tak ogromny załadunek emocjonalny, psychologiczny, obyczajowy, poruszają tak ważne, niewyczerpane i zawsze aktualne kwestie ludzkiej kondycji, dotykają uniwersalnych i ponadczasowych wartości, że ich miejsce na bibliotecznej półce jest zarezerwowane zaraz obok Biblii. Ponieważ lubię poznawać życie i psychikę moich ulubionych twórców, bardzo ważne dla mnie były biografie Dostojewskiego autorstwa Grossmana i Mackiewicza. Nowy projekt czytelniczy jest więc dla mnie świetną okazją do pogłębienia przyjaźni z Fiodorem Michajłowiczem, szczególnie przez nowe tłumaczenia „Biesów” i „Braci Karamazow” (Wydawnictwo Znak).
Poza tym literatura rosyjska to dla mnie Lew Tołstoj z nieśmiertelną „Wojną i pokojem”, choć muszę przyznać, że arystokratyczna tołstojewszczyzna trochę mniej mnie pasjonuje od mieszczańskiej dostojewszczyzny. „Anny Kareniny” nie czytałem, więc może teraz? Nie znam też Turgieniewa, a na „Zapiski myśliwego” mam ochotę od czasu, kiedy „Po śniadaniu” przyznał się do tej lektury niejaki imć Eustachy Rylski. A współcześnie? Oczywiście Boris Akunin ze swoim Erastem Fandorinem (Azazel, Dekorator, Gambit turecki, Kochanek śmierci, Koronacja, Lewiatan, Radca stanu, Walet pikowy), który w tym roku na dobre zagościł na moim blogu oraz „F.M” tego samego autora, który podobał mi się trochę mniej. Z przyjemnością przeczytałem mroczną trylogię Władimira Sorokina: „Bro”, „Lód” i „23 000” oraz „Nikołaja i Bibigul” Strelnikoffa. Przyjemne były dla mnie wrażenia z lektury książek Igora Newerlego, który w „Leśnym Morzu” i na „Wzgórzu Błękitnego Snu” opisał losy Polaków na Syberii. Niesamowite wręcz emocje wywołała u mnie książka Wasilija Grossmana „Życie i los”.
Chciałbym więc w ramach tego wyzwania przeczytać nowe tłumaczenia (Adama Pomorskiego) „Biesów” i „Braci Karamazow” Dostojewskiego. Objętość tych książek jest taka, że nie wiem, czy starczy mi czasu na coś więcej. Ale być może „Annę Kareninę” i „Zapiski myśliwego” też zdążę przeczytać. A z literatury współczesnej ostatnio kupiłem książkę Richarda Wiricka „100 pocztówek z Syberii”, więc dołączam ją do kolekcji. Na więcej książek współczesnych chyba nie starczy czasu, a poza tym – jak uczy doświadczenie – z planów i tak nigdy nic nie wychodzi.
Pozdrowienia dla wszystkich moli książkowych - Quaffery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz