piątek, 13 sierpnia 2010

To będzie rosyjska zima!

I nie mam tu bynajmniej na myśli warunków pogodowych, choć jeśli wziąć pod uwagę kapryśny klimat w naszym pięknym kraju, to wszystkiego możemy się spodziewać… ;-) Ale nawet jeśli tegoroczna zima miałaby być długa i sroga, to i tak mam na nią wspaniałe remedium – nasze wyzwanie literackie.

Nie ma nic przyjemniejszego niż spokojny zimowy wieczór w ciepłym domu spędzony na czytaniu opasłej dziewiętnastowiecznej powieści rosyjskiej z kubkiem gorącej herbaty w dłoni. Chyba żadna inna literatura nie wpisuje się tak idealnie w zimową atmosferę. Może i nie widać tego na blogu, ale kocham literaturę rosyjską całą sobą, szczególnie właśnie tzw. wielką dziewiętnastowieczną powieść rosyjską. I może to, co teraz napiszę, zabrzmi dosyć dziwnie w kontekście deklaracji z poprzedniego zdania, ale literatura rosyjska jest mi znana głównie z filmów. Papierową wersję miałam w ręku tylko kilka razy i to dawno temu, ale to wystarczyło, by specyficzny klimat tych książek zawładnął moim sercem.

W żartach mogę jeszcze dodać, że mieszkam na ‘rosyjskim osiedlu’ (wszystkie nazwy ulic noszą nazwy słynnych rosyjskich pisarzy), więc można powiedzieć, że literacka Rosja towarzyszy mi od zawsze ;-)
W dzieciństwie czytałam rosyjskie baśnie ludowe – do tej pory posiadam antologię „Mocarni czarodzieje”, która zarówno opowiedzianymi w niej historiami jak i przyciągająco-odpychającymi ilustracjami wpływała na moją dziecięcą wyobraźnię. W czasach szkolnych czytałam „Zbrodnię i karę” oraz „Mistrza i Małgorzatę” a kilka lat temu sięgnęłam wreszcie po „Wojnę i pokój” (niestety musiałam oddać do biblioteki nie skończywszy ale tej zimy to nadrobię).

Planów czynić nie będę, bo jak pokazuje mój udział w dwóch poprzednich wyzwaniach – nie wyrabiam się z czytaniem deklarowanych tytułów (na co ma wpływ ciągły brak czasu), więc postanowiłam pójść na żywioł. Poza tym sprzyja mi długi okres trwania wyzwania, co zwiększa prawdopodobieństwo, że przeczytam wymagane 4 książki. Będę się skupiać na literaturze sprzed 1945r., bo tylko ta mnie interesuje. Współczesna literatura rosyjska (za wyjątkiem fantastyki) w ogóle nie wzbudza mojego zainteresowania.

Przeglądając półki moich prywatnych zbiorów ze zdziwieniem stwierdziłam, że mam całkiem sporo książek rosyjskich autorów. Oto ich lista:

  • Lew Tołstoj „Anna Karenina”
  • Michał Bułhakow „Mistrz i Małgorzata”
  • Iwan Turgieniew „Dym”
  • Fiodor Dostojewski „Zbrodnia i kara”
  • Vladimir Nabokov „Lolita”
  • Arkady Gajdar „Timur i jego drużyna”
  • Borys Biedny „Dziewczęta”
  • S.S. Kaliniczew „Spotkamy się w poniedziałek”
  • N. Nosow „Wesoła rodzinka”
  • antologia „Mocarni czarodzieje”
  • Leonid Jachnin „Nikt nie lubi rozbójników”

Poza tym wyzwanie to idealnie wpisało się w moje urlopowe plany, gdyż za tydzień wyjeżdżam na Ukrainę – wiem, wiem, Ukraina to nie Rosja (zresztą podobno między tymi państwami nie panuje przyjazna atmosfera) ale jak wiadomo kraj ten był kiedyś częścią Rosji, więc mam nadzieję, że choć odrobina ‘tej rosyjskości’ jeszcze tam pozostała i będę miała możliwość jej doświadczyć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz