Literaturę rosyjską czytam raz na ruski rok, więc dotychczasowych lektur uzbierałoby się cztery na krzyż. Pierwsze, co pomyślałam na wieść o nowym wyzwaniu, to że wreszcie mam motywację do wczytania się w Pielewina, co planuję od wielu miesięcy. Pierwsze, czego dowiedziałam się zaglądając do katalogu jedynej dostępnej mi w tej chwili biblioteki, to że nie mają ani jednego tytułu. Zamiast snuć więc plany, powiem tylko, że najłatwiej będzie pewnie ustrzelić jakiś kryminał. Może przeproszę się z Marininą (która swojego czasu nie oczarowała mnie „Grą na cudzym boisku”), może dopadnę wreszcie Akunina. Chciałabym też poznać coś z mniej popularnej klasyki (Bunin? Lermontow?), ale na wszelki wypadek nic sobie nie obiecuję. :)
Bunin, zdecydowanie polecam Lika cudowne opisy, psychologiczna, daje do myślenia. Mam wrażenie że ludzie już tak nie kochają jak u Bunina.
OdpowiedzUsuń