„Jeden z największych uroków polowania, drodzy czytelnicy, polega na tym, że zmusza nas ono do nieustannej zmiany miejsca, co dla człowieka bez określonego zajęcia jest rzeczą bardzo przyjemną.” Pan dziedzic, zmienia więc nieustannie miejsce pobytu, oddając się ukochanym zajęciom: polowaniu i obserwacji świata. Obcuje z przyrodą i ludźmi, a swoje wrażenia zapisuje w 25 opowiadaniach, ujętych pod wspólnym tytułem, jako „Zapiski myśliwego”. Ciekawe jest to, że polowanie stanowi jedynie tło, klamrę spinającą wszystkie opowiadania w jedną całość, bo zapiski w istocie dotyczą ludzi, Rosjan wszelkiego autoramentu, których polujący szlachcic spotyka podczas wypraw na słonki, cietrzewie czy kuropatwy.
Każde opowiadanie (z wyjątkiem ostatniego) ma swojego bohatera, a wszyscy razem przedstawiają przekrój społeczny Rosji w połowie XIX wieku. Losy tych ludzi, relacje pomiędzy szlachetnie urodzonymi, a poddańczym chłopstwem, to realnie namalowany obraz czasów współczesnych pisarzowi. W „Zapiskach myśliwego” poznajemy więc zarówno ekscentrycznych szlachciców, właścicieli ziemskich, spędzających życie na zabawie i polowaniach, jak i chłopską biedotę, stanowiącą inwentarz nabywany razem z wiejskimi dobrami. Ale i w ramach tych klas różnice występują znaczne: są zubożali ziemianie, których dobra popadają w ruinę i niebyt, są też i chłopi na tyle bogaci, żeby kupić sobie wolność. Podczas wizyt w dworkach, karczmach, chatach, hotelach, targowiskach autor spotyka autentyczne, pełnokrwiste postaci, a ten autentyzm jest wielkim atutem książki. Czytając naprawdę czuje się, że to nie fikcja, że mamy do czynienia z prawdziwymi ludźmi, ich namiętnościami, przeżyciami, radościami i smutkami. Pisarz rysuje obraz rosyjskiej wsi, w którym zasadniczo dominuje nędza, pijaństwo, analfabetyzm i brak jakichkolwiek praw pospólstwa oraz zepsucie i lenistwo szlachetnie urodzonych.
Spodziewałem się po „Zapiskach myśliwego” opowiadań o pasji myślistwa, o symbiozie człowieka i natury, o dzikich bezkresach rosyjskiej przyrody. Tymczasem jest to książka manifestująca turgieniewowski sprzeciw przeciwko niesprawiedliwości pańszczyźnianego systemu, polityczny postulat reform społecznych. I choć pięknych opisów przyrody i rosyjskiej wsi w niej nie brakuje, to myślistwo jest tu jedynie tłem dla kwestii społecznych. Kończąc, chylę czoła przed wielkim talentem prozatorskim Iwana Turgieniewa, choć serca mojego (tak jak Dostojewski) nie podbił.
Iwan Turgieniew – „Zapiski myśliwego”, tytuł oryginału „Zapiski ochotnika”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, Wydanie trzecie, przekład: Jadwiga Dmochowska, Paweł Hertz, Czesław Jastrzębiec-Kozłowski, Leonard Podhorski-Okołów, ilość stron 419.
Wpis z bloga Moje lektury
Nie czytałam, co prawda, ale mój "idol" Dostojewski (nie bardzo lubili się z Turgieniewem) powiedział, że ktoś, kto myśliwym nie jest, nie powinien " wymądrzać " się na ten temat.
OdpowiedzUsuń