Nutta i Iza zaproponowały, żeby przedłużyć wyzwanie. Niby do 1 kwietnia jest jeszcze sporo czasu, ale już dziś Was zapytam - zmieniamy termin? Określamy jakiś konkretny termin, czy ustalamy, że "Rosja w literaturze" jest wyzwaniem bezterminowym?
Bezterminowe wyzwanie jest mało mobilizujące, jak dla mnie przynajmniej :)
Może przedłużyć termin do sierpnia - niech trwa chociaż rok, bo jednak te pół roku to zdecydowanie za krótko. Albo jeszcze lepiej: podzielmy je na kolejne edycje (roczne?). Tak żeby w tym wyznaczonym za każdym razem terminie przeczytać choćby pewną minimalną ilość rosyjskiej literatury. Co Wy na to? Można w każdej edycji dorzucić dla rozróżnienia jakiś szczególny wymóg, na ten przykład: autora, gatunek, okres literacki itepe itede, który trzeba byłoby 'zaliczyć'. Choć raz, więc nic wielkiego, a gdzieś tam nasze drogi czytelnicze krzyżowałyby się ;)
Moim zdaniem wyzwanie bezterminowe, z jednej strony nie jest wyzwaniem, ale z drugiej jest fajnym zgrupowaniem opinii o danym rodzaju literatury.
Jestem za bezterminowością tego bloga, i przeciw dodatkowym restrykcją. Może po prostu ustalimy, że każdy uczestnik zoobowiązuje się przeczytać średnio na rok 4 książki w temacie, ale bez restrykcji na innych autorów.
Jestem za propozycją przedłużenia do końca sierpnia. Ale gdyby było bezterminowe, na pewno nie wyrzucę za x miesięcy linka z listy, będę tu wrzucać recenzję rosyjskich książek. Tylko aż się prosi o inne takie wyzwania dotyczące innych narodowości/regionów itp. tez w formie wyzwania bezterminowego ;) A wyzwanie z literaturą skandynawską jednak zakończono.
Też mi się wydaje, że lepsze jest wyzwanie ograniczone czasowo, ale mające kolejne edycje, np. co roku. Z jednej strony jest mobilizacja z powodu terminu nad głową, a z drugiej możliwość powrotu.
A propos czego ta złośliwość? Inne wyzwania były ograniczone czasowo, bo czytaliśmy w nich samą chick-lit? Czy może w tym wyzwaniu kto nie czyta Tołstoja i Dostojewskiego, ten czyta chick-lit, i tylko dlatego udaje mu się zdążyć przed upływem 5 miesięcy? Nawiasem, i Tołstoj, i Dostojewski już tu był recenzowany.
A’propos niczego. Sprawa jest bardzo prosta. Dziewiętnastowieczni pisarze rosyjscy pozostawili nam opasłe, tysiącstronicowe, drobnym druczkiem napisane tomiska, których czytanie wymaga więcej uwagi, skupienia i czasu, niż czytanie współczesnej literatury rozrywkowej z gatunku chick-lit. Dostojewskiego czytałem 3 tygodnie, a Helen Fielding zajęła mi 3 dni. Po prostu. I jeszcze jedno. Jeżeli ktoś mówi, że potrzebuje na coś więcej czasu, to po prostu potrzebuje więcej czasu i tyle. Jest to bardzo prosty, nieskomplikowany i łatwy do zrozumienia przekaz. Jeśli natomiast ktoś inny dopatruje się w tak prostej informacji drugiego dna i widzi w tym złośliwość – to najwyraźniej ma problem. Ze sobą. Tyle, że to już nie jest mój problem. Na koniec serdecznie pozdrawiam wszystkich miłośników literatury. Każdej.
No tak, jak można szukać głębszych treści w uwadze, że Dostojewski nie pisał chick-lit. To naturalne, że ludzie udzielają sobie takich informacji bez żadnego drugiego dna.
Mnie odpowiada termin do końca kwietnia. Uważam, że wtedy termin mobilizuje nas do przeczytania danych książek, a nie odkładanie w ich nieskończoność co może się zdarzyć u niektórych w przypadku wyzwania nieterminowego. Zresztą jak wyzwanie to wyzwanie, w pół roku poznać minimum kilku rosyjskich twórców. Ponadto uważam, że wyzwania są dla zasmakowania konkretnej literatury, a każdy kto się zachwycił literaturą rosyjską i będzie chciał kontynuować te wyzwanie, będzie mógł to zrobić we własnym zakresie (bezterminowym ;P).
Jestem od "przed chwili", ale pozwolę sobie na wypowiedź. Jestem za bezterminowością. Zawsze może trafić jakiś szalony wielbiciel tematu, który wiele wniesie nam wszystkim.
Ja właśnie sobie kilka dni temu pomyślałam, że termin jest za długi i dlatego tak się lenię z czytaniem. Lubię mieć bat nad głową chyba:)
OdpowiedzUsuńBezterminowe wyzwanie jest mało mobilizujące, jak dla mnie przynajmniej :)
OdpowiedzUsuńMoże przedłużyć termin do sierpnia - niech trwa chociaż rok, bo jednak te pół roku to zdecydowanie za krótko.
Albo jeszcze lepiej: podzielmy je na kolejne edycje (roczne?). Tak żeby w tym wyznaczonym za każdym razem terminie przeczytać choćby pewną minimalną ilość rosyjskiej literatury. Co Wy na to? Można w każdej edycji dorzucić dla rozróżnienia jakiś szczególny wymóg, na ten przykład: autora, gatunek, okres literacki itepe itede, który trzeba byłoby 'zaliczyć'. Choć raz, więc nic wielkiego, a gdzieś tam nasze drogi czytelnicze krzyżowałyby się ;)
Moim zdaniem wyzwanie bezterminowe, z jednej strony nie jest wyzwaniem, ale z drugiej jest fajnym zgrupowaniem opinii o danym rodzaju literatury.
OdpowiedzUsuńJestem za bezterminowością tego bloga, i przeciw dodatkowym restrykcją. Może po prostu ustalimy, że każdy uczestnik zoobowiązuje się przeczytać średnio na rok 4 książki w temacie, ale bez restrykcji na innych autorów.
Dużo nas bierze udział, a mało się wypowiedziało. Poczekam - może ktoś jeszcze coś napisze.
OdpowiedzUsuńJestem za propozycją przedłużenia do końca sierpnia.
OdpowiedzUsuńAle gdyby było bezterminowe, na pewno nie wyrzucę za x miesięcy linka z listy, będę tu wrzucać recenzję rosyjskich książek. Tylko aż się prosi o inne takie wyzwania dotyczące innych narodowości/regionów itp. tez w formie wyzwania bezterminowego ;) A wyzwanie z literaturą skandynawską jednak zakończono.
Jestem za przedłużeniem do końca czerwca, potem można co pewien czas robić kolejną turę, np. zimą.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że wyzwanie bezterminowe to dobry pomysł. Jak już pisała Seremity - może powstać ciekawy zbiór recenzji dotyczących literatury rosyjskiej.
OdpowiedzUsuńMysle, ze robienie co roku roznych tur- np. raz na rok przez 6 miesiecy jest ok.
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że lepsze jest wyzwanie ograniczone czasowo, ale mające kolejne edycje, np. co roku. Z jednej strony jest mobilizacja z powodu terminu nad głową, a z drugiej możliwość powrotu.
OdpowiedzUsuńJestem za zniesieniem terminu. Tołstoja, Dostojewskiego czyta się długo, to nie są książki z gatunku chick lit.
OdpowiedzUsuńA propos czego ta złośliwość? Inne wyzwania były ograniczone czasowo, bo czytaliśmy w nich samą chick-lit? Czy może w tym wyzwaniu kto nie czyta Tołstoja i Dostojewskiego, ten czyta chick-lit, i tylko dlatego udaje mu się zdążyć przed upływem 5 miesięcy? Nawiasem, i Tołstoj, i Dostojewski już tu był recenzowany.
OdpowiedzUsuńA’propos niczego. Sprawa jest bardzo prosta. Dziewiętnastowieczni pisarze rosyjscy pozostawili nam opasłe, tysiącstronicowe, drobnym druczkiem napisane tomiska, których czytanie wymaga więcej uwagi, skupienia i czasu, niż czytanie współczesnej literatury rozrywkowej z gatunku chick-lit. Dostojewskiego czytałem 3 tygodnie, a Helen Fielding zajęła mi 3 dni. Po prostu.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno. Jeżeli ktoś mówi, że potrzebuje na coś więcej czasu, to po prostu potrzebuje więcej czasu i tyle. Jest to bardzo prosty, nieskomplikowany i łatwy do zrozumienia przekaz. Jeśli natomiast ktoś inny dopatruje się w tak prostej informacji drugiego dna i widzi w tym złośliwość – to najwyraźniej ma problem. Ze sobą. Tyle, że to już nie jest mój problem.
Na koniec serdecznie pozdrawiam wszystkich miłośników literatury. Każdej.
No tak, jak można szukać głębszych treści w uwadze, że Dostojewski nie pisał chick-lit. To naturalne, że ludzie udzielają sobie takich informacji bez żadnego drugiego dna.
OdpowiedzUsuńNiezłośliwe zainteresowanie cudzymi problemami doceniam.
Fajnie by było jakby termin był przedużony chociaż do końca sierpnia...
OdpowiedzUsuńMnie odpowiada termin do końca kwietnia. Uważam, że wtedy termin mobilizuje nas do przeczytania danych książek, a nie odkładanie w ich nieskończoność co może się zdarzyć u niektórych w przypadku wyzwania nieterminowego. Zresztą jak wyzwanie to wyzwanie, w pół roku poznać minimum kilku rosyjskich twórców. Ponadto uważam, że wyzwania są dla zasmakowania konkretnej literatury, a każdy kto się zachwycił literaturą rosyjską i będzie chciał kontynuować te wyzwanie, będzie mógł to zrobić we własnym zakresie (bezterminowym ;P).
OdpowiedzUsuńTo tylko takie moje osobiste zdanie :)
Czy już coś ustalono?
OdpowiedzUsuńKornwalia,
OdpowiedzUsuńmyślę;)))
Do sierpnia przynajmniej, a najlepiej bez terminu
OdpowiedzUsuńJestem od "przed chwili", ale pozwolę sobie na wypowiedź. Jestem za bezterminowością. Zawsze może trafić jakiś szalony wielbiciel tematu, który wiele wniesie nam wszystkim.
OdpowiedzUsuń