"Pod
wieczór wiatr ustaje i wkraczamy w złotą próżnię. Oto pierwotna Syberia
- ulotna, nieskończona - która czaiła się w tyle głowy dawnych
podróżników jak geograficzny nieświadomy umysł. Jej pozorna pustka była w
istocie niezapisaną tablicą. Syberia przez wieki kojarzyła się z plotką
i legendą, ewokowała idee, wzbudzała lęk. Nawet jej nazwa - tajemnicze
połączenie mongolskiego siber ("piękny", "czysty") i tatarskiego sibir
("śpiąca kraina") - sugerowała coś pośredniego między dziewictwem a
oczekiwaniem."1 Zapisuje w ramach refleksji podróży statkiem trójpokładowym po Jeniseju.
Podróż
u bram XXI wieku wyznaczają: Jekaterynburg, Pokrowskoje, Tobolsk, Omsk,
Nowosybirsk, Akademgorodok na początku trasy, by doprowadzić reportera
do Magadanu na końcu trasy.
(...)
Ciąg dalszy w Niecodzienniku Literackim.
Czytałam to. Ledwo zmogłam, bo lektura okropnie dołująca. Gość jeździł, ale chyba nic mu się nie podobało. Brak entuzjazmu do Rosji, niestety.
OdpowiedzUsuń