niedziela, 13 marca 2011

Anna Karenina – tom II

Anna_Karenina_Tołstoj

Po przeczytaniu drugiego tomu Anny Kareniny nie pozostaje mi nic innego, jak powtórzyć to, co stwierdziłem poprzednio (post z 10 lutego 2011), a mianowicie, że jest to powieść o dokonywaniu ważnych życiowych wyborów i cenie, jaką płacimy za nasze decyzje.

Anna Karenina podjęła taką decyzję i zapłaciła za nią cenę najwyższą. Opuszcza swojego męża i rozpoczyna wspólne życie z Wrońskim. Można więc powiedzieć, że idzie za głosem serca – zakochała się, więc zostawia całe swoje dotychczasowe życie i rozpoczyna nowe. Jednak jej postawa spotyka się z powszechnym ostracyzmem, co dla lwicy salonów jest jak odcięcie dopływu tlenu. Do tego dochodzi tęsknota za ukochanym synem, który pozostał pod opieką Karenina, narastające wyrzuty sumienia.

Sytuacja jest nader skomplikowana: formalnie i prawnie żona Karenina, w rzeczywistości partnerka życiowa Wrońskiego; pierwsze dziecko mieszka ze swoim ojcem, a drugie dziecko, córka, której ojcem jest Wroński, mieszka z Anną, choć w świetle prawa uchodzi za dziecko Karenina. Ten oczywiście, kierując się swoim chrześcijańskim światopoglądem odmawia rozwodu. Odcięta od światowego życia, tęskniąca za synem, staje się chorobliwie zazdrosna o Wrońskiego, ustawicznie doszukuje się w jego zachowaniach zdrady. Sukcesywnie popada w depresję i uzależnia się od morfiny. W końcu popełnia samobójstwo rzucając się pod pociąg.

Rzecz jasna, jest w drugim tomie kontynuacja losów Darii Obłońskiej oraz Kitty, której życie zmienia się diametralnie. Jest również kontynuacja rozważań o społeczeństwie rosyjskim, postrzeganym krytycznie przez Lewina, zwłaszcza gdy chodzi o żyjącą ponad stan arystokrację. Szczególnie kapitalny moim zdaniem jest fragment o zjeździe przedstawicieli szlachty na wybory marszałków. Stronnictwa, koterie, niezrozumiałe interesy, układy, skomplikowane rokowania, losowania, publiczne oskarżenia przeciwników pod byle pretekstem – zupełnie jakbym widział współczesną scenę polityczną. Widać w tym zakresie świat jest chyba zawsze taki sam.

No i sporo rozważań Lewina (czyli w rzeczywistości samego Tołstoja) o Bogu, religiach, życiu i śmierci, sensie życia. Wiele adaptacji filmowych lub teatralnych Anny Kareniny kończy się na scenie śmierci głównej bohaterki, tymczasem właśnie te rozważania natury teologiczno-filozoficznej stanowią przeważającą i istotną treść zakończenia powieści. Rzecz jest niebagatelna, jeśli uświadomimy sobie, że za swój światopogląd Lew Tołstoj został przez Synod Kościoła Prawosławnego ekskomunikowany.

Anna Karenina” jest dziełem powszechnie znanym na całym świecie, wielokrotnie adaptowanym przez twórców sztuki filmowej i teatralnej. Powieść ta jest wymieniana niemal we wszystkich rankingach najwybitniejszych arcydzieł światowej beletrystyki. Sięgając po nią nie liczyłem więc na poznanie czegoś zupełnie nowego, nie spodziewałem się wrażeń, jakie zwykle towarzyszą światowym prapremierom, liczyłem raczej na ucztę związaną z warsztatem literackim pisarza, oczekiwałem obcowania z pięknym słowem, z erudycją wielkiego pisarza rosyjskiego.

Czy otrzymałem to, czego oczekiwałem? Odpowiem tak: moim gustem całkowicie zawładnęło uwielbienie dla Dostojewskiego, który dla mnie jest absolutnym guru literatury rosyjskiej i światowej, jest mistrzem, geniuszem. Po przeczytaniu „Anny Kareniny”, w moim prywatnym panteonie literackich bogów zmiany nie nastąpiły.

Lew Tołstoj – „Anna Karenina – tom II”, tłumaczenie Kazimiera Iłłakowiczówna, Wydawnictwo Książka i Wiedza, Warszawa 1987, ISBN 83-05-11780-4 , ilość stron 389.

Wpis z bloga Moje lektury

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz