"Nocowała ongi chmurka złota
Na starego głazu ciemnym łonie...
Wstała rankiem...
już nią wicher miota,
Już nią niesie ku dalekiej stronie...
Ale został po niej ślad wilgotny
W szczerbie głazu, niby znamię smutku...
I głaz stoi...
i duma samotny...
I w pustyni płacze po cichutku..."
["Głaz" M. Lermontow ]
Aby umiejscowić akcję książki w historii podaję za Wikipedią:
“Po utworzeniu ZSRR obszar zamieszkany przez
Czeczenów wszedł w skład Górskiej ASSR, w ramach której w
1923 utworzono Czeczeński Obwód Autonomiczy,
który od 1924 wszedł bezpośrednio w skład Rosyjskiej
FSRR. W 1934 Czeczeński OA połączono z Inguskim OA tworząc
Czeczensko-Inguski Obwód Autonomiczny. W 1936 Obwód stał się jedną z
autonomicznych republik ZSRR (czeczensko-Inguska ASRR). Przeprowadzono tam
przymusową kolektywizację i ateizację.
Zdarzały się czystki i mordy na inteligencji. W czasie II wojny światowej
i zajęciu części Kaukazu przez wojska niemieckie pewne grupy Czeczenów i
Inguszów – w nadziei na wywalczenie niepodległości, podjęły współpracę z
Niemcami, m.in. formując walczące u ich boku oddziały wojskowe i nasilając
partyzantkę na zapleczu frontu, co później spowodowało w ramach stosowanej
odpowiedzialności zbiorowej decyzją władz radzieckich, w tym Stalina
likwidację w 1944 Czeczensko-Inguskiej ASRR i wysiedlenie
Czeczenów z Inguszami głównie do Kazachstanu i na Syberię.”
Wydarzenia roku 1944, które mają miejsce w ówczesnym
Związku Radzieckim oglądamy oczami dziecka. Jest to napisana pięknym językiem
powieść tak przejmująca i wstrząsająca, że od pierwszych stron wbiła mnie w
fotel.
W podmoskiewskim sierocińcu w Tomalinie żyją dwaj
bliźniacy: jedenastolatkowie Saszka i Kolka Kuźmionysze. Dwa ciała, ale jedno
serce i dusza, jak sami o sobie mówią - są niepodzielni. Nikt ich nie potrafi
odróżnić, a sami bracia namiętnie zamieniają się ubraniami, a nawet
przyzwyczajeniami, aby utrudnić identyfikację.
W sierocińcu warunki są straszne, a największym
problemem jest panujący głód. Dzieci jadają wodę z pojedynczymi obierkami z
kartofli, którą szumnie nazywają tam zupa. Grozi im śmierć głodowa, zmuszeni są
więc kraść co tylko się da, aby jakoś przeżyć. Rajem dla mieszkańców sierocińca
jest krajalnia chleba, ich bardzo dobrze pilnowana świątynia ukryta za
metalowymi drzwiami, do której wstęp maja tylko wybrani. Saszka i Kolka nie są wyjątkami,
oni także pragną znaleźć się w tej świątyni chociaż na chwilę, aby popatrzeć na
bochenki chleba, bo całego nie widzieli nigdy w życiu. Nie tylko chleba nie
znają, ponieważ to z książek Tołstoja dowiadują się o skrzydełkach, ze
słyszenia tylko wiedzą co to bułka paryska i cukierki...
Ciąg dalszy na moim blogu. Zapraszam.
Jeny, jaka super książka :)
OdpowiedzUsuńZapisałam do bibliotecznej listy, na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuń