środa, 14 września 2011

"Dzieci Arbatu" Anatolija Rybakowa

Historyk, pisząc o wielkim terrorze stalinowskim z lat 30. XX wieku, zacznie tak: Niespełna rok po XVII Zjeździe, 1 grudnia 1934, w Leningradzie, w siedzibie miejscowych władz partyjnych – Pałacu Smolnym – od skrytobójczej kuli zginął Kirow (Bazylow, Wieczorkiewicz 2005: 435). Pisarz, chcąc uchwycić to, co najważniejsze – na śmierci Kirowa swoje dzieło zakończy. Tak zrobił Anatolij Rybakow w Dzieciach Arbatu (1989).

Cała recenzja do przeczytania na blogu "Tańczący z chwilami". Zapraszam.

2 komentarze:

  1. Lata temu czytałem "Dzieci Arbatu". Wciągnęła mnie tak powieść. Świetna socjologiczna analiza społeczeństwa rosyjskiego. Z czujnym okiem Stalina i brutalną ręką NKWD na każdym kroku.

    OdpowiedzUsuń
  2. U moich rodziców ta książka leżała na półkach od kiedy pamiętam, ale przez cały ten czas jakoś się nie zmobilizowałem, żeby ją przeczytać. Dopiero przed wyjazdem do Moskwy postanowiłem zajrzeć i naprawdę nie zawiodłem się. Zawsze to dodatkowy wymiar, kiedy chodzi się po Arbacie mając Rybakowa w pamięci.

    OdpowiedzUsuń