Do tej pory rosyjski kryminał znałam głównie z twórczości Aleksandry
Marininy, która to gościła (i gości) na moim blogu często i dość
regularnie. I szerze mówiąc zmieniać cokolwiek nie bardzo mi się
chciało. O Annie Małyszewej wcześniej nie słyszałam absolutnie nic, a
nawet jeśli jej nazwisko gdzieś mi się obiło o uszy, to i szybko stamtąd
wyleciało. "Zatrute życie" wzięłam więc w bibliotece do ręki zupełnie
przypadkiem, nie wiedząc, co to za książka, chyba tylko dlatego, że
stała obok powieści Aleksandry. Czasem mam jednak takie dziwne
przeczucia co do książek - kiedy już coś znajdzie się w moich rękach, to
tak jak gdyby się przykleiło, nie może tych rąk opuścić. Czułam, że to
jest coś, co mi się spodoba - sama nie wiem, skąd to przeczucie. Do tej
pory miałam tak tylko raz w życiu. Książkę oczywiście wzięłam. I nawet
zaczęłam ją czytać w pierwszej kolejności...
Sasza jest malarką. Skończyła właśnie Akademię Sztuk Pięknych w
Petersburgu i wróciła do Moskwy, by móc zacząć zarabiać i spokojnie żyć w
mieście, w którym się wychowała. Jednak nie jest to wcale takie proste.
Trudno jest się wybić z obrazami początkującej artystce, dziewczyna
przyjmuje więc nieliczne propozycje restauracji obrazów, a problemy z
niedawno poślubionym mężem jeszcze utrudniają jej i tak nieciekawą
sytuację. Sasza i Fiodor toną w długach i to tylko kwestia czasu, jak
zaczną przymierać głodem. Pewnego dnia jednak do mieszkania Saszy puka
zamożna kobieta, która proponuje jej odnowienie obrazu tajemniczego
malarza, obrazu, który w rogu ma wielką ciemną plamę... Co to za malarz
Sasza nie wie, za pracę jednak dostanie sporą sumę pieniędzy, bo według
właścicielki obrazu jest on wart znacznie więcej - 10 000 dolarów. Jest
tylko jedno ale: obrazu nie można zniszczyć, wtedy będzie trzeba zwrócić
całą jego wartość. Sasza, tonąca wraz z mężem w długach, podpisuje
umowę i przystępuje do pracy. Nieświadoma techniki, jaką został
namalowany obraz, próbując rozjaśnić czarną plamę w rogu, Sasza jednak
niechcący niszczy dzieło, które w ostateczności przypomina jedną wielką
brudną szmatę. Załamana dziewczyna, mając cały tydzień na oddanie obrazu
właścicielce, zaczyna więc własne śledztwo, próbując dowiedzieć się,
kim był człowiek, który namalował ów pejzaż i cóż takiego mogło
znajdować się w ciemnym, zamazanym rogu. Nie przypuszcza, że za całą tą
sprawą kryje się znacznie większa, zagmatwana tajemnica, że przez ów
niewiele w rzeczywistości wart i brzydki obraz giną kolejni ludzie i że
cała ta zawiła historia wkrótce zaprowadzi ją na policję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz