piątek, 30 listopada 2012

Azazel, Borys Akunin


Świat Książki, 2011
Czas nagrania: 7 godz. 45 min.  Czyta Krzysztof Gosztyła
Liczba stron: 224

Moskwa 1876 rok. Erast Fandorin jest dziewiętnastoletnim policjantem. Praca jak praca - podjął się jej żeby mieć jakieś środki do życia, ponieważ utracił cały majątek po rodzicach. Według zwierzchników nie bardzo nadaje się na policjanta, bo jest zbyt delikatny (prawda! rumieni się i płoni jak młoda panienka). Z drugiej strony dzięki inteligencji, skrupulatności, rozległej wiedzy i znajomości języków Erast odnajduje się doskonale. Ma też dobrą intuicję i nie pozwala na zamknięcie sprawy efektownego i obrzydliwego samobójstwa studenta, który odebrał sobie życie w parku na oczach wypoczywających tam pań.
Na szczęście Fandorin ma błogosławieństwo swojego przełożonego i podąża tropem dziwnej sprawy, a ta zawiedzie go do Europy, przyczyni się do jego awansu, ukaże mu dwulicowość ludzką, powiększy jego stan posiadania, a na koniec doszczętnie zrujnuje.

Cały tekst umieściłam na Czytam, bo lubię

"Uniwersum Metro 2033: W mrok" Andriej Diakow



W mrok to drugi tom trylogii autorstwa Andrieja Diakowa, wchodzącej w skład cyklu „Uniwersum Metro 2033”. Pierwsza część, Do światła, o której pisałam kilka dni temu (jej recenzję możecie przeczytać tutaj), bardzo mi się podobała, dlatego z wysokimi oczekiwaniami zasiadłam do lektury kontynuacji historii stalkera Tarana i jego przybranego syna Gleba.

Akcja książki rozpoczyna się zaledwie kilka tygodni po wydarzeniach opisanych w poprzednim tomie. Trwa właśnie ewakuacja mieszkańców metra na jedyną ocalałą od skażenia wyspę, Moszczny. Jednak gdy kolejna grupa przesiedleńców zbliża się do jej brzegów, wyspa zostaje zniszczona w wyniku eksplozji nuklearnej. Wszystko wskazuje na to, że atak został przeprowadzony przez kogoś ukrywającego się w tunelach petersburskiego metra. Jego mieszkańcy dostają ultimatum – mają tydzień na znalezienie winnego albo spotka ich ten sam los co wyspę. Odpowiedzialność za przeprowadzenie śledztwa spada na Tarana. On jednak ma swoje zmartwienia – jedyna osoba, o którą się troszczy, Gleb, został uprowadzony z dobrze zabezpieczonego schronu podczas jego nieobecności. Czasu jest niewiele, więc mężczyzna musi podjąć decyzję, czy podążyć tropem porywaczy przybranego syna, czy skupić się na szukaniu winnych ataku i tym samym zapewnić bezpieczeństwo wszystkim ludziom zamieszkującym podziemia.

czwartek, 29 listopada 2012

Mariusz Wilk. Lotem gęsi.


Lubię czytać pisanie Mariusza Wilka, bo jest ładne. Autor odkrywa przed czytelnikami prawdy życia; czyni to w sposób prosty, właściwy sobie i jednym, dwoma zdaniami zdejmuje z naszych oczu zasłonę stworzoną z tego wszystkiego, czym próbujemy sobie komplikować codzienność. Lubię wędrówki w czas i przestrzeń; sięgam wówczas do map, by nadążyć za opowieścią, pożyczam książki, który przywołuje Mariusz Wilk, by odkryć w cytowanych autorach swój zachwyt przefiltrowany przez słowa Wilka. Lubię widzieć, jak w kolejnych książkach jest niby taki sam, a jednak inny od siebie z wcześniej opublikowanych zapisków. Pisanie Wilka ma swoją specyfikę; Autor dba o to, by słowa miały rytm (mówił o tym w rozmowie z Cegielskim). Cała opinia.

środa, 28 listopada 2012

Tatiana Polakowa



Potrzebowałam czegoś lekkiego, śmiesznawego i co miałoby szybka, spójną akcję. Wypatrzyłam książki Polakowej i sięgnęłam po pierwszą z nich zapowiadanej jako rozpoczynającą serię książek humorystycznych i kryminalnych bijącą rekordy popularności w Rosji. Pomyślałam, że może  na bardzo popularnej, ponoć bardziej niż w Polsce, Joannie Chmielewskiej wzorują się też Rosjanki i "Pułapka na sponsora" okaże się być zabawną. Ciąg dalszy...


Żenia i Anfisa, znane czytelnikom książek Polakowej z "Pułapki na sponsora", włączają się w kolejną sprawę kryminalną. Pewnego dnia z podwórka znika dziewczynka, córka przyjaciółki obydwu kobiet. Panie, lekceważąc nieco pracę milicji, postanawiają prowadzić swoje śledztwo i dzięki swojej dociekliwości, zwanej przez męża Anfisy wścibstwem, docierają do wstrząsającej prawdy. A wszystko zaczyna się do relaksu na daczy. Ciąg dalszy...


Kolejna, trzecia już, część przygód Żeńki i Anfisy, wiedzie nas na prowincję. Mieszkańcy Lipatowa piszą do redakcji listy skarżąc się na most, który zerwała rzeka, na bagna, po których złe wodzi i na inne - niemniej tajemnicze zjawiska oraz krwiożercze skutki tychże. Wyjazdowi przyjaciółek z miasta sprzyja fakt, że Anfisa kłóci się z mężem i czuje, iż przyda się im oddalenie na czas jakiś. Ciąg dalszy...

wtorek, 27 listopada 2012

"Uniwersum Metro 2033: Do światła" Andriej Diakow


Swoją kultową już powieścią Metro 2033, Dymitr Głuchowski (bądź jak można przeczytać na okładkach książek - Dmitry Glukhovsky), stworzył podwaliny postapokaliptycznego świata, który pobudził wyobraźnię całej rzeszy pisarzy. Na bazie tego sukcesu autor stworzył projekt o nazwie „Uniwersum Metro 2033”, w ramach którego powstało już trzydzieści powieści autorstwa różnych osób. Łączy je jedno – ich akcja toczy się właśnie w realiach świata wykreowanego przez Głuchowskiego. W Polsce do tej pory ukazały się trzy książki tego obszernego cyklu: raczej średniej jakości Piter Szymuna Wroczka oraz trylogia Andrzeja Diakowa, której pierwsza część, Do światła, została bardzo ciepło przyjęta przez czytelników.

Świat, jaki znamy, został zniszczony w wyniku wojny nuklearnej. Choć minęło od niej dwadzieścia lat, na powierzchni ziemi nadal daje o sobie znać silne promieniowanie. Ludzie, którzy przeżyli zagładę żyją w ruinach metra, gdzie starają się budować swoje życie na nowo. Nieliczni śmiałkowie, zwani stalkerami, głównie dawni żołnierze i komandosi, mają odwagę wychodzić na powierzchnię i przynosić stamtąd niezbędne do życia przedmioty oraz żywność. Jest to jedno z najbardziej opłacalnych, ale i najniebezpieczniejszych zadań, bowiem poza metrem promieniowanie jest najmniejszym ze zmartwień – ziemię opanowały także zwierzęta, które pod wpływem mutacji w większości przerodziły się w potwory.

Czytaj więcej>>

poniedziałek, 26 listopada 2012

Tomasz Cyrol. Transsibem nad Bajkał.



Wydane przez
Wydawnictwo LTW

O podróży nad Bajkał marzyłam już dawno temu. Ucieszyłam się mogąc zamienić kilka słów z Autorem, który nad Bajkał pojechał, który wędrował koleją transsyberyjską, który na własnej skórze sprawdził jak to jest spełnić marzenie o tak dalekiej i interesującej podróży.

W dwunastu skromnych rozdziałach Tomasz Cyrol zmieścił całą historię o egzotycznej, wciąż jeszcze, wyprawie. Skupiając się raczej na praktycznej stronie podróży, na niedogodnościach jakie czyhają na nazbyt pewnych siebie wędrowców snuł opowieść opisując dzień po dniu w drodze. Ważną obserwacją jaką Autor podzielił się z czytelnikami, jest ta, iż dobór towarzyszy podróży jest kluczowy dla przyjemności czerpanej z wędrówki.

Niestety, nie czuje się usatysfakcjonowana lekturą książki "Transsibem nad Bajkał". Zabrakło mi lekkości w opowiadaniu, oderwania się od rzeczywistości (wiem, że kwestia noclegu jest istotna, ale chciałabym móc przeczytać o czymś więcej niż kłopot z tym, gdzie będą nocowali podróżnicy, albo ile alkoholu wypili z prowadnicą w pociągu), tego czegoś co przejawia się w umiejętności opowiadania ciekawych historii, czegoś co sprawia, że z zainteresowaniem czytamy czyjąś opowieść. Co gorsza, mam wrażenie, że gdyby z książki wyciąć nazwy geograficzne, to można by wstawić tam cokolwiek, także nazwy miejscowości w Polsce.

wtorek, 13 listopada 2012

John Mole - Byłem ziemniaczanym oligarchą

Jeśli Rosjanin mówi ci, że coś jest dobrym pomysłem, równie dobrze możesz o tym zapomnieć. Nie traktuje tego poważnie. Najlepiej, żeby powiedział, że realizacja planu będzie bardzo, bardzo trudna, ryzykowna i stwarzająca mnóstwo problemów nie do pokonania. Wtedy wiesz, że naprawdę rozważa twoją sugestię. Pesymizm to nie tylko życiowa postawa Rosjan, lecz także głęboko zakorzenione przekonanie dotyczące tego, jak działa świat. [s. 11]


Z autorem książki "Byłem ziemniaczanym oligarchą" mogłabym robić interesy. John Mole to człowiek z przygotowaniem zawodowym i doświadczeniem, bywały w świecie i otwarty na nowe wyzwania - nie straszna mu nawet Rosja doby raczkującego kapitalizmu. Co cenne, a niezbyt popularne wśród ludzi Zachodu przyjeżdżających do Europy Wschodniej, jest przyjacielsko i tolerancyjnie nastawiony do tubylców, a do tego autentycznie zainteresowany ich kulturą. Ma również duże poczucie humoru i zdrowy dystans wobec siebie.

Więcej tu.


piątek, 9 listopada 2012

Czarnobyl baby, Merle Hilbk


Carta Blanca, 2011
Liczba stron: 262
Jak wygląda strefa wykluczenia po upływie dwudziestu lat od momentu wybuchu? Czy prawdziwe są pogłoski o zmutowanych gatunkach zwierząt i nieurodzajnych, spalonych promieniowaniem glebach? Jak radzą sobie ludzie mieszkający w bezpośredniej bliskości najbardziej napromieniowanych rejonów? Co sądzą o przyczynach i skutkach katastrofy? Takie pytania stawiałam sobie przed otwarciem książki. Na takie pytania chciałam znaleźć odpowiedź - chciałam poczuć klimat miejsc dla mnie niedostępnych. Odpowiedzi nie znalazłam, a jeśli już, to tylko szczątkowe.

Czarnobyl nie leży w Rosji, ale był częścią ZSRR, więc wydaje mi się, że notatka jak najbardziej na miejscu.
Całość TUTAJ.

Lotem gęsi, Mariusz Wilk



Noir Sur Blanc, 2012
Liczba stron: 205
Urzekła mnie nastrojowa okładka. Zaintrygował podtytuł (a raczej w tym przypadku "nadtytuł") - Dziennik północny. O samym autorze i innych jego książkach wiedziałam niewiele. I dobrze. Bardzo lubię jak książka broni się sama. W tym przypadku rzeczywiście się obroniła. Chętnie ruszyłam śladem wędrówek intelektualnych i krajoznawczych Mariusza Wilka.
Autor zawarł w książce trzy opowieści. Rozpoczyna od gawędy o mieście, w którym mieszka i które wybrał sobie spośród innych miast świata - Pietrozawodska położonego nad jeziorem Onieżskim w Rosji, mniej więcej na wysokości finlandzkiego Tampere. Autor zabiera czytelnika na spacery po mieście współczesnym oraz w jego przeszłość. Bada ją w sposób tradycyjny - w ciszy i nabożeństwie miejscowej biblioteki. Odkrywa losy założycieli kopalń i fabryk położonych nad jeziorem. Od jednej opowieści przechodzi płynnie do następnej. I w ten sposób znajdujemy się na Labradorze - odległej krainie Kanady.

Całość TUTAJ

Dzienniki kołymskie, Jacek Hugo-Bader



Czarne, 2011
Liczba stron: 320
Kołyma to region odległy, nieprzyjazny, trudno dostępny. Kołyma to surowy klimat, długie zimy i górzysty teren. Kołyma swoją złą sławę zdobyła w czasach stalinowskich, w okresie zsyłek i gułagów. Więźniowie obozów wykorzystywani byli do niewolniczej pracy przy budowie infrastruktury oraz do prac przy wydobyciu złota.
Jacek Hugo-Bader wybiera się w podróż przez Kołymę - od Magadanu do Jakucka, drogą zbudowaną dosłownie na szczątkach więźniów Gułagu. Nie jedzie tam jako turysta, jedzie jako badacz dusz ludzkich, wnikliwy obserwator i kronikarz regionu będącego cmentarzem dla tych, którzy tam polegli i dla tych, którzy wciąż tam mieszkają.

Ciąg dalszy TUTAJ

piątek, 2 listopada 2012

"Powtórka z Syberii", Anna Łabieniec


Ostatnio wpadła mi w ręce arcyciekawa książka Powtórka z Syberii Anny Łabieniec.

Do tej pory myśląc o Polakach na Syberii wyobrażałam sobie tylko zesłańców. Tymczasem od ponad 100 lat istnieje tam polska wioska - Wierszyna. Założyli ją ludzie, którzy po prostu wyemigrowali na Syberię, a nie jak inni, do Ameryki.

Zresztą bądźmy szczerzy, Polacy trafili tam częściowo przez pomyłkę, chociaż wysłali najpierw parę osób na zwiady ;)
Oto co mówi Luda, jedna z ciekawszych postaci w książce:
Przyjechali latem, gdy wszystko tonęło w zieleni. Zobaczyli wielkie połacie ziemi, którą wystarczyło przygotować pod uprawę. Po bezkresnych łąkach chodziło wolno bydło. Miejsce to wydało im się rajem na ziemi. Wrócili więc i zachęcili wszystkich do przyjazdu. Nie wiedzieli tylko, że bydło należy do mieszkających tu Buriatów, że lato trwa dwa miesiące, a potem jest już dużo gorzej. […] 
Na szczęście z Buriatami jakoś się dogadali: Początki były bardzo ciężkie. Wokół była tylko tajga. Przetrwali dzięki Buriatom, którzy pomogli.
Tam to wybrała się polska dziennikarka z Kanady (...)
Czytaj dalej...